SPIS TREŚCI
Ludwika Malewska-Mostowicz - Co jest najważniejsze w pracy bankowca, aby zyskiwać zadowolenie i odnosić sukcesy?
Stanisław Sikora - Gdyby chcieć odpowiedzieć bardzo skrótowo na to pytanie - to odpowiedź należałoby ująć tak: (1) stałe, jak najdokładniejsze poznawanie każdej czynności bankowej i (2) przełożenie jej na operację rachunkową; (3) znajomość przebiegu tej operacji we wzajemnym powiązaniu z pracą (współdziałających ze sobą) poszczególnych pracowników; (4) innymi słowy - opanowanie do perfekcji procedur wewnątrz banku.
L.M.M. - O jakie typowe procedury bankowe - tu chodzi?
S.S. - Zaraz powiem. Przykładowo: klient przychodzi pobrać gotówkę ze swego konta przy pomocy czeku. Pierwszą czynnością będzie sprawdzenie przez pracownika (dysponenta) samego czeku, tj. podpisu na czeku z wzorem jego podpisu złożonym w banku, stanu konta, numeru czeku, itd. Po dokonaniu kontroli pracownik swoim podpisem potwierdza czek i oddaje do następnego stanowiska dla wypełnienia dalszych czynności przez kolejnych pracowników. Po wykonaniu czynności kontrolnych ostatni pracownik w tym ogniwie oddaje czek kasjerowi i kasjer wywołuje klienta. Kasjer nigdy nie powinien wypłacać gotówki na podstawie dokumentu wypłaty (obojętnie w jakiej formie) podawanego przez klienta. Nudna to wypowiedź! Możliwe, ale obrazuje ona, jak na podstawie (często kilkudziesięciu lat) doświadczenia dochodzi się do zabezpieczenia gotówki złożonej bankowi przez klienta (procedura nie musi trwać długo, jeżeli pracownicy są sprawni). Jeśli opisanego toku wykonywania procedury nie znają osoby kierujące bankiem, to w bardzo krótkim czasie nastąpi "wpadka"; a "wpadka" - to nadużycie. Wszelkich "racjonalizatorów", ludzi, którym wydaje się, że już wiedzą wszystko, bo widzieli jak to się robi - należy natychmiast przenieść do innej pracy, aby wykonywali ją zgodnie z posiadaną wiedzą i cechami charakteru. (Informatyka skraca "drogę" czeku, ale nie może osłabiać poziomu bezpieczeństwa zasobów banku.)
L.M.M. - Jak należy się przygotowywać do pracy bankowej?
S.S. - Ja rozpoczynałem pracę od nauki liczenia i sortowania banknotów, a potem dopiero zapoznawałem się - przez praktyczne wykonywanie - z kolejnymi czynnościami: kasjerskimi, ze sfery rachunkowości, kredytowaniem przedsiębiorstw itd.
W latach czterdziestych każdy nowo przyjęty pracownik do banku (w NBP) zaczynał pracę od nauki liczenia banknotów i od rachunkowości. Kadra kierownicza NBP, wywodząca się z przedwojennych pracowników Banku Polskiego, nie wyobrażała sobie, aby pracownik banku emisyjnego nie potrafił liczyć i sortować banknotów i nie znał rachunkowości oraz buchalterii. Tego "elementarza" cierpliwie i stanowczo uczyła kadra starych doświadczonych pracowników. Tak uczono adeptów sztuki bankowej, między innymi mnie, 19-letniego studenta. O dobrodziejstwie tej nauki przekonałem się w następnych latach, kiedy pełniłem stopniowo coraz to wyższe stanowiska kierownicze.
L.M.M. - Można powiedzieć, że Pana życie - to model międzykulturowy (bo międzypokoleniowy) "życia bankowca"?
S.S. - Pewnie tak. Podsumowując, mogę powiedzieć, że moje życie bankowe biegło od bankowości przedwojennej poprzez system bankowy - dostosowany do gospodarki centralnie planowanej, i dalej - do budowy obecnego systemu dla gospodarki wolnorynkowej.
L.M.M. - Czy bankowcy pamiętają dziś o zasadzie "historia magistra vitae"?
S.S. - Czasami tak. Na marginesie - o wiele lepiej byłoby, gdyby sięgnięto do historii wielu procedur bankowych - zalegających w archiwach, szczególnie Narodowego Banku Polskiego. Nie otwieralibyśmy już otwartych drzwi, albo nie pisalibyśmy nowych, "dziurawych norm" (prawnych) - na temat, jak się owe drzwi otwiera. Bulwersująca sprawa "oscylatora Art-B" - nie mogłaby powstać; bo wiadomo, że kiedy klient daje czek - to natychmiast pomniejsza mu się (o kwotę wpisaną na czeku) stan jego rachunku w banku. Tego, z żelazną konsekwencją, uczono już w latach czterdziestych, ponieważ ta zasada obowiązuje na całym świecie. I tu przepis nie jest tak istotny, a to dlatego, że jeśli ktoś składa czek, to automatycznie zmniejsza się jego środki w dowolnej formie - ale zmniejsza. Dyskusja na ten temat ma poziom intelektualny podobny do dyskusji - co się kręci - słońce czy ziemia?
L.M.M. - Na szczegółowe zapoznanie się z czynnościami, które są elementarzem pracy banku, potrzeba czasu. "Elementarnych czynności bankowca" - jest ponad 100...
S.S. - To - najkrótszy elementarz bankowca. Uczyć się treści tego elementarza - trzeba wiele lat (a nawet pokoleń...). Czynniki - (1) systematyczności; (2) stopniowego przechodzenia od teorii do praktyki i z powrotem; (3) wiedzy i umiejętności porównywania; (4) rozumienia praktycznego (historycznego i przyszłościowego) sensu przepisów bankowych - to sens życia bankowca...
L.M.M. - Cierpliwość i wiedza, konsekwencja i rzetelność - to (znane od wieków) cechy istotne zawodu bankowca?
S.S. - Tak. Oczywiście - te cechy trzeba w sobie kształtować. Doskonalą się u człowieka - wraz z upływem lat, razem z doświadczeniem.
Obrałem raz kiedyś cel i rozpocząłem jego realizację. Czy były warunki do tego? Na pewno tak, ale to były tylko warunki. Trzeba było też chcieć. Dopiero po połączeniu warunków i celu można było iść naprzód. Wówczas (kiedy zaczynałem) płace nie zachęcały do podjęcia pracy bankowej. Aby nie przesadzać - w tamtym czasie płace były niskie.
Mnie zachęcała panująca dyscyplina, wymóg odpowiedzialności, dobre stosunki międzyludzkie i bardzo kompetentni ludzie, od których "świeciła" rzeczowość i spokój. Co ci pracownicy przeżyli w czasie "robienia" z mojej osoby (19-letniej) statecznego bankowca, to uświadomiłem sobie dopiero po wielu latach.
L.M.M. - Jak należy wykorzystać warunki (osobowości, charakteru i stylu pracy oraz współpracy) dla osiągnięcia profesjonalizmu?
S.S. - Kilka słów o warunkach. Narodowy Bank Polski był wówczas dużym bankiem i wciąż się rozrastał. Stale więc potrzebował kadr, które musiał wychowywać. Na przyspieszonych kursach Bank Polski nie mógł tego zrobić; bo bezpiecznej bankowości nie daje się prowadzić po kursie.
W doborze "człowieka na stanowisko" - Bank stosował więc zasadę "kredytowanej nadziei", ale tylko w tych warunkach, gdy nowo powołanych - ubezpieczali profesjonalni technicy. Wobec tego każdy, kto dążył do rozwoju i awansu, w zasadzie miał możliwość stopniowego awansu, jeśli na zajmowanym stanowisku cieszył się dobrą opinią zawodową przełożonych jak i kolegów.
Przyjąłem zasadę, że na zajmowanym stanowisku będę pracował nie dłużej niż 4-6 lat, tj. do momentu, gdy "poczuję", że funkcje wykonuję na zasadzie rutyny. Stosowałem tę zasadę konsekwentnie i dlatego mój życiorys zawodowy zaczyna się od praktykanta i wiedzie do obecnie zajmowanego stanowiska prezesa banku: nie przeskakiwałem stanowisk, lecz szedłem "w górę" niezbyt stromo, starając się na każdym odcinku poznać szczegółowo czynności i wzajemne powiązania z innymi odcinkami pracy bankowej. Stale śledziłem pracę ludzi możliwie dyskretnie i starałem się ingerować w sprawy lub stosunki, kiedy negatywne zjawisko było dopiero w zarodku, ponieważ później "z małej iskry robił się duży pożar".
L.M.M. - Jak rozumieć model pracy, który jest wzorem dobrej pracy w banku?
S.S. - U mnie powstał po latach model pracy, który jest wzorem dobrej pracy w banku. Na podobny model powinny składać się takie czynności jak:
(1) znajomość czynności kasjera i skarbnika;
(2) znajomość księgowości bankowej i procedur czynności operacyjnych oraz
kredytowych;
(3) znajomość powiązań - wykonywanej pracy z czynnościami kasjera, zespołu
księgowości, rachunkowości; znajomość wszelkich procedur i czynności w banku - we
wzajemnym związku;
(4) rzetelność i dotrzymywanie danego słowa, dyscyplina, rzeczowość, wykształcenie.
Tego wszystkiego (tj. wiedzy praktycznej) nabywa się przez lata, w trakcie ciągłości pracy. Trzeba pamiętać, że drogą przenoszenia się z banku do banku (bez gruntownej wiedzy) nie osiągnie się profesjonalizmu; chociaż może to dać doraźne korzyści. W przyszłości, szczególnie po pięćdziesiątce, może okazać się to - tragiczne.
L.M.M. - Jakie obowiązują zasady przy ocenie pracy bankowej?
S.S. - Pytanie brzmi dość prosto. Niestety tak już jest, że najtrudniejsze pytania - to pytania proste. Jak wiadomo - bank ma do czynienia tylko z pieniędzmi. Jest on instytucją zaufania publicznego. Ktoś - kto przynosi do banku pieniądze, często dorobek życia, obdarza go pełnym zaufaniem. Wierzy, że zostaną mu one oddane w terminie i w całości, z należnymi odsetkami. Zaś bank (aby zapłacił klientowi odsetki) musi te pieniądze bezpiecznie dla klienta ulokować. Stąd też, oceną efektywności pracy jest operacja finansowa, oparta o liczby, a nie "o ideologię". Dlatego też istnieją tylko liczby i - muszą mieć konkretną treść. Czytanie liczb i tylko liczb - jest fundamentalną zasadą pracy w bankowości; a słowa - komentują operację, z której mają wynikać korzyści dla obu stron (banku i klienta). Są to sprawy oczywiste, ale trudne do urzeczywistnienia w praktyce. Do umiejętności czytania liczb - dochodzi się w wyniku wieloletniej praktyki.
L.M.M. - Co decyduje o zdobywaniu klientów?
S.S. - Na wstępie, należy podkreślić, że bank powinien zdobywać klientów tylko takich, których może dobrze obsługiwać. Nie należy podejmować starań o klientów, których bank będzie obsługiwał na miernym poziomie. Umiar reklamowy, rzeczowa prezentacja banku - wobec klienta - oto podstawa zapewnienia sobie stałej klienteli. Nie należy obiecywać wiele, nic ponad to, co można rzeczowo i w porę zrobić. Jeśli przychodzi kandydat na klienta, ale jego interesy budzą wątpliwość (np. podejrzenie o "pranie brudnych pieniędzy") - należy unikać kontaktu z takim klientem. Nie w każdym przypadku perspektywa dużego zysku jest korzystna. Zysk jest bardzo ważny, ale ważniejsza od niego jest klientela, która wyrabia mu image na rynku. Jeden przypadek nietrafnie dobranego klienta, który to klient i bank są następnie opisywani negatywnie w prasie, niweczy dobre jego imię. Szczególnie jest to ważne dla małych banków. Zaufanie klienta zdobywa się, gdy nabierze on przekonania, że przedstawiciele banku są to ludzie otwarci i rzeczowi. W dziedzinie współpracy między bankami (a banki między sobą muszą współpracować) - powinna być przestrzegana zasada dobrego przygotowania się do każdej rozmowy. Podejmując rozmowy, trzeba mieć obmyślony scenariusz "pod rozmówcę". W żadnym przypadku nie powinno się nawiązywać kontaktów z bankami zagranicznymi, gdy nie jesteśmy przygotowani. Tutaj stosunki kształtują się na podstawie zaufania (powiedziałbym "osoba do osoby"). Przystępując do rozmów, partner zagraniczny obiecuje sobie korzystny dla niego interes, który nie musi być niekorzystny dla nas. Dlatego nie ma czasu na rozmowy "wiecie", "rozumiecie", "zobaczymy" itp...
S.S. - Wszystko, co wiąże się z działalnością człowieka i zakładu pracy - wiąże się z pieniędzmi. Są to nakłady pieniężne - potrzebne do inwestowania w dziedzinę ochrony środowiska. Banki kredytują procesy gospodarcze na szczeblu przedsiębiorstwa. Każda nowa produkcja ma (większy czy mniejszy) związek z ekologią. Wobec tego - bank (przyjmując projekt zamierzeń produkcyjnych) powinien postawić pytanie przedsiębiorstwu - czy złożony projekt jest zgodny z ekologią, bowiem prawidłowa produkcja to taka produkcja, która nie niszczy środowiska i ludzkiego zdrowia. Przy takim podejściu (z ekonomicznego i ekologicznego punktu widzenia) osiągamy w przyszłości produkcję, która będzie akceptowana przez nabywców, a więc zdobywamy rynek: założone wskaźniki finansowe mają szansę być zrealizowane. Gdyby tylko to podejście znalazło aprobatę, jestem przekonany, że problemy związane z "ekologiczną produkcją" stale by malały.
L.M.M. - Jak zjednywać sobie pracowników dla osiągania założonego celu?
S.S. - Wielu wie - co chce robić. Dla mnie, nie jest problemem co robić. Największą trudnością w praktyce jest - jak to zrobić - w konkretnych warunkach (technicznych, materialnych i ludzkich, tj. przy odpowiednim stanie kwalifikacji pracowników). Literatura w tym zakresie jest bardzo bogata. W związku z tym - wypowiedź ograniczę do podkreślenia takiego zachowania się w pracy, które uważam, że daje mi bezpośrednie kontakty z kolektywem.
S.S. - Trudne - ale możliwe. Stosuję zasady wsłuchiwania się w treść rozmówcy - a nie w formę - nawet wówczas, jeśli pracownik mówi do mnie "niezbyt elegancko". Zadania pracownikowi staram się formułować "pod niego", uwzględniając jego wiedzę, doświadczenie i cechy charakteru. Unikam ludzi typu "przytakiwaczy", zgadzających się w każdym przypadku ze mną. Chcę, aby pracownik był również - w stosunku do mnie - osobą sprawdzającą - czy ja (w konkretnej sprawie) dobrze myślę. Dla potwierdzenia tego sposobu - staram się iść do pracownika, gdy mam do niego sprawę (oczywiście - gdy to jest możliwe) a nie muszę wzywać go do gabinetu.
Z reguły, każdą rozmowę kończę zadaniem. Mam dużą wrażliwość na budowę autorytetu - w oparciu o wiedzę - a nie o stanowisko. Każdy - kto chce - może do mnie wejść, gdy pozwalają na to warunki i nie musi stosować "procedury zapowiadania". Doświadczenie moje ugruntowuje mnie w przekonaniu, że takie zachowanie przynosi dobre rezultaty i tworzy atmosferę aktywnej pracy. Jeśli komuś (w takim klimacie) jest duszno, ponieważ chciałby pracować na zasadzie bezmyślnego wykonywania polecenia, pisania dyktowanych listów i notatek, to bardzo szybko wyobcuje się z zespołu.
L.M.M. - Na podstawie czego można podjąć trafną decyzję?
S.S. - Odpowiedź na to proste pytanie jest również prosta. Podejmuję decyzję na podstawie dobrej informacji o zagadnieniu, które ma być przedmiotem decyzji. Wiadomo, że zniekształcona informacja daje nietrafną decyzję. Najczęściej (przy podejmowaniu decyzji) nie mamy "w ręku" wszystkich elementów dla jej podjęcia. Wówczas musimy przynajmniej wiedzieć, które dane (elementy) - dla trafnego wyboru wariantu decyzji - są decydujące dla ukształtowania założonego efektu. Inne dane - decydują o trafności decyzji przy przyznaniu kredytu i jego możliwości spłaty, a inne - przy przyjmowaniu depozytu pieniężnego od instytucji. Sztuką, przy formułowaniu konkretnej decyzji, jest zgromadzenie zbioru informacji dotyczących tej decyzji. Sztuką jest wybór z tego zbioru takich danych, które upewniają jej zasadność.
L.M.M. - Osobiste zainteresowania Pana Prezesa?
S.S. - Z charakteru pracy wynika - że "muszę" interesować się bieżącą literaturą związaną z problematyką finansów w ogóle, a szczególnie - krajową i zagraniczną bankowością. W wolnym czasie zajmuje mnie polityka i literatura piękna. Brak wolnego czasu nie pozwala na uprawianie krajowej turystyki - tak, jakbym tego chciał...
L.M.M. - Dziękuję za bardzo ciekawą, rzeczową rozmowę. Życzę sukcesów
zawodowych, ale i pięknych wypraw pośród literackich i realnych krajobrazów
Copyright by Ludwika Malewska-Mostowicz - Laboratory of
Intercultural Translation
[Ostatnia modyfikacja: 6 kwietnia 1999 r.]