SPIS TREŚCI
Ludwika Malewska-Mostowicz - Co chciałby Pan przekazać Czytelnikom polskim na temat swojej pracy - zwłaszcza, jeżeli chodzi o przygotowanie trzeciej i czwartej części Pierścienia Nibelunga.
Günther Schneider-Siemssen - Jest to praca ogromna, w sensie artystycznym - dla mnie i dla innych realizatorów, jak sądzę. Po tych czterdziestu latach generalnej separacji między kulturą polską i niemiecką - można arcydzieło Wagnera usłyszeć i zobaczyć w Warszawie (w oryginalnej wersji językowej).
L.M.M. - Opery Wagnera, oraz jego teoria sztuki, znane były w naszym kraju w poprzednich pokoleniach. Często się to wiązało ze świadomością zakorzenienia kultury europejskiej w synkretycznej epoce Romantyzmu. Romantyzm - czas i styl - jest najważniejszym źródłem do zrozumienia naszej współczesności.
Splot rozmaitych prądów artystycznych z przełomu XIX/XX wieku (wśród nich - impresjonizmu, ekspresjonizmu, naturalizmu, symbolizmu) - tworzy podstawy uświadamiania tego faktu ponownie.
G.S.S. - Trzeba zaznaczyć, że Pierścień... (Tetralogia) Wagnera - przede wszystkim jest symboliczny i uniwersalny. Jest dziełem sztuki, które przesuwa nasz obraz świata w kierunku wielkiej metamorfozy i metafory, w stronę symbolu jednoczącego sztuki, kultury, odrębne sposoby rozumienia realności. Znajdujemy się oto w punkcie centralnym przestrzeni kosmicznej.
L.M.M. - Czy moglibyśmy pomówić o aktualnej inscenizacji Pierścienia. Na co szczególnie chciałby Pan zwrócić uwagę w kontekście teatralnej tradycji Wagnerowskiego dzieła, w kontekście siedmiu Pierścieni Nibelunga - z Pana scenografią?
G.S.S. - Pierścień warszawski jest symboliczny i romantyczny, wielowymiarowy - bardziej niż pozostałe. Nie chcieliśmy robić żadnej inscenizacji politycznej. Po wielu latach doświadczenia mogę powiedzieć, że sztuka nie zna granic. Jest światem niezależnym od podziałów językowych i kulturowych. Arcydzieło Wagnera jest uniwersalne. Nie można nawet pomyśleć i wyobrazić sobie współczesnego teatru muzycznego bez Wagnera. Opery Wagnerowskie (jako symboliczna synteza) zrozumiałe są w sposób oczywisty i to tak, że pomagają zrozumieć się wzajemnie ludziom i w dniu dzisiejszym.
L.M.M. - Jeżeli jest to możliwe, chętnie poznałabym bliżej Pańską koncepcję teatru - jako przestrzeni kosmicznej. Pomoże mi to w zrozumieniu inscenizacji Pierścienia... Czuję się oczarowana prezentowanym przez Pana światem - syntezy artystycznej, nieoczekiwanej, a intuicyjnie zrozumiałej i bliskiej.
G.S.S. - Istnieją liczne moje publikacje oraz dokumentacja z przedstawień. Mogłaby to być najlepsza odpowiedź - egzemplifikacja i wyjaśnienie pojęcia "sztuki jako kosmosu".
L.M.M. - Pana odczyty (w Ośrodku Kultury Austriackiej w Warszawie) dawały m.in. rodzaj przeglądu własnej działalności artystycznej. Szkoda, że cenne wydawnictwo zbiorowe pt. Scena jako przestrzeń kosmiczna jest u nas nieosiągalne.
Naturalnie, w tej sytuacji, najlepszą odpowiedzią na pytanie jest kolejna kwestia. Czym jest inscenizacja dramatów muzycznych Wagnera w Warszawie?
G.S.S. - Moja wizja świata jest wielowymiarowa i symboliczna - w wielorakim sensie (polisymboliczna). To co najważniejsze dla mnie - jako scenografa - to ukazanie kosmicznego świata uczuć - w formie lirycznej lub dramatycznej - jako światła, ruchu i barw oraz rozmaitych postaci. Chodzi mi o doprowadzenie do zaprezentowania wizji bardzo ludzkiej, a ponadczasowej i pozaprzestrzennej.
Podczas przygotowań do każdej premiery poszukuję (wraz z całym artystycznym i technicznym zespołem) - pewnego wizualno-pojęciowo-emocjonalnego ekwiwalentu muzyki. Symboliczna synteza, w tym ujęciu, przesuwa teatralny obraz życia w inny wymiar. Uzyskujemy możliwość kontynuacji dzieła Wagnera. Jego teoria o muzyce przyszłości, to dynamiczna otwarta synteza.
L.M.M. - W licznych Pana dziełach inscenizacyjno-scenograficznych widzimy elementy realne, pochodzące ze współczesnych wyobrażeń o kosmosie - jako o idei i obrazie naukowym świata. Jak należy to rozumieć?
G.S.S. - Jest to sprawa zastosowania w sztuce odpowiednich elementów realności - kwestia ogólnej atmosfery mojej sztuki, a może i filozofii życia, twórczości.
L.M.M. - Bardzo trudno opisać dzieło bez wystarczającego materiału fotograficznego. Przypomnijmy krótko najważniejsze opracowania scenograficzne inscenizacji. Czy można powiedzieć, że stanowią rezultat ponad pięćdziesięcioletniej działalności artystycznej w najsławniejszych teatrach świata?
G.S.S. - Tak. Chciałbym podkreślić rolę inscenizacji Pierścienia... w Warszawie. Stworzyłem scenografię już do siedmiu podobnych przedstawień. Można by rzec, że trzy z wymienionej kolekcji są najważniejsze, w sensie autentycznego wydarzenia artystycznego, mianowicie - inscenizacja w MET (New York, 1970), w Salzburgu (1967) oraz w Warszawie (1988-1989). Ostatnia - to cała moja Odyseja. Ale ludzie przyjaźni i serdeczni - a to jest ważne.
L.M.M. - Czy można by tu przypomnieć inne Pana premiery Wagnerowskie?
G.S.S. - Tak, proszę bardzo. Przy okazji, muszę powiedzieć, że w Niemczech (zwłaszcza w Bayreuth) istnieją zespoły i artyści, którzy śpiewają i grają Wagnera przez całe życie. Tu w Polsce - to jest praca na kilka miesięcy, bez przygotowań wcześniejszych. Trzeba więc rozumieć warszawską premierę jako wydarzenie.
W tym kontekście, można też trochę inaczej widzieć moje scenografie do dzieł Wagnera w wielu krajach. W rezultacie, droga artystycznych działań prowadzi poprzez rozmaite sytuacje, dając duże doświadczenie.
W każdej inscenizacji, którą opracowuję scenograficznie, mamy do czynienia z konstrukcją przestrzeni kosmicznej. W tym kontekście - w tej przestrzeni - elementy realności powinny być funkcjonalne.
L.M.M. - W zasadzie, inscenizacje z Pana scenografią istnieją jako przestrzeń dynamiczna i otwarta - z zastosowaniem efektów specjalnych (tricków), oznaczających rodzaj odkryć, Pana własnych wynalazków.
G.S.S. - Weźmy jako przykład statek widmo (Latający Holender). Wymyślamy odpowiednią iluzję i wprawiamy ją w ruch. Trzeba dokonać wielu małych odkryć, aby osiągnąć pożądany rezultat. W zasadzie, mamy do dyspozycji tzw. technikę projekcji. A w konsekwencji, funkcjonuje ona w zupełnie innym teatrze...
Nie jest to "teatr kulis", lecz "teatr projekcji". Najczęściej muszę wiele elementów filmu projekcyjnego malować ręcznie. Muszę mieć stale nowe pomysły. W ten sposób konstytuuję odpowiednią serię obrazów projekcyjnych. Wielka liczba rozmaitych sytuacji scenicznych wymaga koordynacji ze specyficznymi seriami projekcji.
L.M.M. - Według mnie, współczesny teatr muzyczny jest rodzajem mitu, "walizki snów" oraz "nieskończoną rozmową w tradycji" (Hans Georg Gadamer). Sztuka teatru w Pana wykonaniu, nie jest nazbyt odległa od innych sztuk syntetycznych, takich, jak film. Co to oznacza dla pracy codziennej artysty - scenografa o sławie światowej?
G.S.S. - Praca moja toczy się w wielu wymiarach, gdzie konieczna jest niespożyta inwencja. Każda inscenizacja - to skomplikowany proces twórczości artystycznej. Wymaga wielu współpracowników - gdzie współdziałanie musi się odbywać, na szczęście, w obrębie porozumienia bez słów. Zwykle jest to wspólny przekład z języka elementów na język syntezy symbolicznej - "kosmicznej przestrzeni".
Czy możemy powrócić do praktyki? Na scenie niezbędne są różne efekty. Stosujemy do tego celu, o ile to możliwe, technikę projekcji. Projekcja odpowiednio demonstrowanych przedmiotów staje się widoczna - jako np. efekt ognia lub innego podobnego zjawiska. A jest to - tylko kryształowa popielniczka w ruchu. Uzupełnieniem (demonstracji projekcyjnej) jest skomplikowany zestaw reflektorów z najróżniejszymi filtrami barwnymi. Następnie, potrzebujemy wielkich płacht materiału - jako ekranów projekcyjnych oraz czynników współtworzących obraz wizyjny z elementów natury.
W konsekwencji, publiczność ma przed sobą np. płynący statek podczas burzy (jak w Latającym Holendrze).
Inny przykład - Tristan i Izolda. Przemianę czasu i przestrzeni (oraz akcji dramatycznej) osiągamy dzięki sztuce scenograficznej. Moja wizja spotkań Tristana i Izoldy - to zjawisko kosmiczne. Przemienia świat cały. W scenie miłosnej między Tristanem i Izoldą - widzimy świecące punkty - dwie twarze. Cały kontekst czasowo-przestrzenny zostaje "wzięty w nawias". Oznacza to, że realność teatru (oprócz dwu punktów świetlnych) - to asemantyczna, kosmiczna synteza świateł i cieni. Wszyscy uczestnicy tej realności sztuki - mogą rozumieć i przeżyć niepowtarzalny i niewyrażalny charakter wielkiej miłości - jej nierealistyczny i kosmiczny charakter.
L.M.M. - Pierścień... w Warszawie - to także symfonia nieoczekiwanych przeżyć, które zawdzięczamy sztuce. Arcydzieło Wagnera istnieje jako synteza - barw, świateł, muzyki oraz uniwersalnej świadomości i nieświadomości kulturowej.
Serdeczne dzięki za piękne i mądre doświadczenie. Dziękuję także osobom współpracującym z Panem. Dziękuję za rozmowę.
Copyright by Ludwika Malewska-Mostowicz - Laboratory of
Intercultural Translation
[Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2001 r.]