Rozmówcą jest Profesor Longin Majdecki

- JAK JEST MOŻLIWA OCHRONA WARTOŚCI PRZYRODNICZO-KULTUROWYCH?

 

 

SPIS TREŚCI

 

  1. Dystans wobec sprzeczności pomiędzy naturą a kulturą...
  2. Humanistyka a przyrodoznawstwo?
  3. Konkretne wyniki a uczestnictwo w dziedzictwie uniwersalnym?
  4. Grupy interdyscyplinarne i międzykulturowe...
  5. Przenikanie się przyrody i kultury - w człowieku, środowisku, pejzażu... w arcydziełach...
  6. Wstęp do typologii wartości przyrodniczo kulturowych (w polu historii i przyszłości "ogrodu")...
  7. Wstęp do definicji wartości przyrodniczo-kulturowej... Co ratować?...
  8. Ratowanie starych ogrodów (przenikanie się piękna przyrody i sztuki)...
  9. Ochrona piękna przed niszczącym barbarzyństwem człowieka...
  10. Ratowanie piękna ogrodu - przed zniszczeniem, standaryzacją, konsumpcjonizmem...
  11. Żeby ratować przyszłość - trzeba dobrze znać przeszłość...
  12. Wzajemne inspiracje pomiędzy sztuką a naturą (Zofiówka)...
  13. Spotkania kultur - przenikanie się stylów i krajobrazów w dziele synkretycznym...
  14. Uniwersalna potrzeba piękna - ratuje przed zniszczeniem...
  15. Czytanie struktur symbolicznych a ochrona wartości przyrodniczo-kulturowych...

 


 

1. Dystans wobec sprzeczności pomiędzy naturą a kulturą...

Ludwika Malewska-Mostowicz - Główny wątek naszych rozmów, jak i Pana wykładów w ramach Seminarium: Teoria i praktyka porozumienia, został sformułowany. Można spojrzeć z dystansem na odwieczne spory na temat sprzeczności między naturą a kulturą.

Longin Majdecki - Nawiązujemy do tradycji Kantowskiej. To znaczy, struktura poznania utrwalonego w nauce jest faktem. Człowiek, co najwyżej, może zadać pytanie typu - "jak to jest możliwe?" - poszukując logicznych i genetycznych źródeł świata, który już zna.

Tak się dobrze składa, że główne pytanie naszej rozmowy zgadza się z moimi poszukiwaniami. Będąc specjalistą od urządzania i konserwacji ogrodów - pytam często o podstawy filozofii wartości. Jest ona niezbędna, jak sądzę, do zrozumienia faktu, że stare ogrody, style i mody oraz sztuka ratowania piękna krajobrazu - to wszystko jest światem, który ginie, lecz odradza się jak Feniks z popiołów.

L.M.M. - W Pana tekstach i metodach pracy z konserwatorami ogrodów - odnajduję rzadką umiejętność odkrywania wartości ukrytych dla przeciętnego człowieka. Wynikają one z poczucia harmonijnego związku pomiędzy kulturą i naturą?

L.M. - Sprzeczność między stronami naszego bytu (naturą i kulturą) była niegdyś mniej znana, wręcz niezauważalna. Wystarczy wrócić do epoki Renesansu.

W ikonografii zatrzymującej czas, istnieją ogrody. Warto odnaleźć niezliczone wersje motywu i modelu ogrodu, gdzie integracja człowieka z przyrodą tworzy piękno.

Przypominam "ogrody rajskie", "ogrody poetów", "ogrody mistyczne", "ogrody duszy", "ogrody wspomnień" etc. w malarstwie utrwalone. Rośliny i zwierzęta są nieodłącznie obecne w otoczeniu człowieka. Mówią o tym dokumenty, nauka i sztuka. Ogrody z malarstwa, innych sztuk, ogrody z mitu, religii i wyobraźni - przetwarzane są przez człowieka na piękno przyrodniczo-artystyczne realnego ogrodu.

 

2. Humanistyka a przyrodoznawstwo?

L.M.M. - Czy nie sądzi Pan, że niekończące się spory na temat sprzeczności między naukami przyrodniczymi i humanistycznymi, teoretycznymi i praktycznymi - są szkodliwym anachronizmem?

L.M. - Tak jest. Jest to fakt, który dotkliwie kaleczy próby integracyjne. Uniemożliwia często prace interdyscyplinarne, hamuje próby przerzucania mostów między skrajnościami.

L.M.M. - Uzupełnię, że polskie uczelnie, które powstały niegdyś (jak SGGW) po to, żeby kształcić ludzi przygotowanych do zawodu teoretycznie i praktycznie - straciły swoje źródłowe oblicze. Czym są, skoro giną - wśród małostkowych sporów i niechęci do nowości i tradycji? Błyskawicznie rozwijająca się wiedza wymaga porozumienia na temat nowych form uczenia się i nauczania?

L.M. - Proszę zwrócić uwagę, że ludziom dzisiaj w ogóle trudno porozumieć się między sobą. W miejsce pytań i odpowiedzi istotnych, (np. o uniwersalne wartości i o ich konkretny sens) gubimy się w sporach, których płaskie tło - to rywalizacja typu konsumpcyjnego, a cele... mało warte.

L.M.M. - Jeżeli tak - to może trzeba zwrócić uwagę na absurdalne rozróżnienia, np. - na nauki rolnicze i nierolnicze, potrzebne i niepotrzebne - w uczelni (rolniczej).

L.M. - Rzeczywiście - jest to anachronizm. Dzisiaj - nauki się raczej wspomagają, uzupełniają (jeżeli ktoś chce mieć rezultaty). Bezsensem - jest zwalczanie się wzajemne.

L.M.M. - Podzielam Pana zdanie. Jestem po stronie interdyscyplinarności. Trudno sobie wyobrazić pracę badawczą w izolacji, a metodologię szczegółową jako oderwaną od innych szczegółowych - i od ogólnej.

L.M. - Metodologia ogólna, (wraz z postulatem interdyscyplinarności oraz badań międzykulturowych) - tworzy rodzaj pomostu, między językami, dziedzinami, punktami widzenia.

L.M.M.- Sądzę, że kategorie - współdziałania i konkurencji - w nauce mają charakter historyczny. Jak Pan to widzi dzisiaj?

L.M. - Różne i uzupełniające się techniki oraz niekiedy postawy badawcze - tworzą dziś nieskończony świat współdziałania i konkurencji autentycznej.

Czy warto tracić czas na walkę o prymat jakiejś nauki i dyscypliny praktycznej? Dziś, nie liczą się małostkowe spory. Liczy się wiedza i wyniki. Liczy się miejsce "w sytuacji pobliża najlepszych wyników", najlepszych światowych ośrodków nauki (w kontekście najdonioślejszych zastosowań praktycznych).

 

3. Konkretne wyniki a uczestnictwo w dziedzictwie uniwersalnym?

L.M.M. - Uzyskanie najwyższego standardu wyników - zależy od najlepszych - mózgów, zespołów, warunków, możliwości, najlepszej metodologii i stylu współdziałania (w danej dziedzinie oraz w sferze pośredniej)? Co Pan sądzi o szansach uczestnictwa nauki polskiej w kulturze uniwersalnej?

L.M. - Liczą się pozycje w skali najlepszych osiągnięć. Rozegranie wyścigu o najlepsze (wg standardów światowych) wyniki - może być naszym udziałem. Ale to nie takie proste. Naturalnie, że świadomość "biegu po wyniki" jest koniecznością. Tym większe mamy szanse, im większa wiedza i niezbędne sprawności (m.in. umiejętność porozumiewania się w ramach dyscyplin i specjalności pokrewnych, lecz także - skrajnie różnych).

L.M.M. - Wiadomo, że najlepsze rezultaty mają grupy międzynarodowe i międzydyscyplinarne.

- Czy nie sądzi Pan, że zwyczaj konstruowania takich grup - w celu rozwiązywania ważnych problemów naszej codzienności - stwarza większe szanse - "na wyjście z kryzysu"?

Przesunięcie się na liście najlepszych wyników, ośrodków, najwybitniejszych badaczy - w dziedzinach różnych - to konieczność?

L.M. - Jest taka szansa. Niewątpliwie - tak. Ale... ileż potrzeba wysiłków - żeby wyjść z kryzysu kultury w szerokim sensie (także z kryzysu ekonomicznego)?

L.M.M. - Czy taka szansa istnieje - w kontekście standardów naukowych w SGGW?

 

4. Grupy interdyscyplinarne i międzykulturowe...

L.M. - Niewątpliwie tak. Szkoda jednak, że nie jest to oczywistością. Żałuję, że wyjątkowość (międzykulturowych, interdyscyplinarnych) zespołów z Oddziału Architektury Krajobrazu - nie została dotąd dostrzeżona w SGGW. Problemy typu - "rolniczy - nie rolniczy", "teoretyczny - praktyczny" etc. zajmują tyle miejsca, że przy naszych trudnościach dnia codziennego - nie zostaje już siły (ani czasu) na autentyczną współpracę, która prowadzić może do pozytywnych zmian na uczelni i nie tylko.

L.M.M. - Dziwi mnie zwłaszcza - archaiczne już oddzielanie sfer takich jak - kultura duchowa i materialna, materia przyrodnicza i kulturowa etc. Czy podobne "kawałkowanie świata" wynika z ignorancji, czy ze złej woli lub zwyczajnych ludzkich słabości - ujawniających się w codziennej walce o byt?

L.M. - Niestety, opisała Pani typ myślenia potocznego, który bardzo często uniemożliwia wszelką dyskusję i rzetelną konkurencję lub współdziałanie. Myślenie izolacyjne, niezdrowa konkurencja, walka - zamiast współpracy.

L.M.M. - Czy poprawienie tej sytuacji - to kwestia terminologii czy złożonej sfery działań ludzkich?

L.M. - Na pewno, sprzeczności, o których mówimy, nie ograniczają się do sporów o słowa. Mówienie jest działaniem a działanie przemawia do innych jeszcze lepiej niż samo słowo.

L.M.M. - Jak, zatem, pogodzić np. przyrodników i ludzi sztuki w sferze pytań o sposób ratowania uniwersalnych wartości? Jak ratować pejzaż przyrodniczo-kulturowy?

L.M. - Pogodzić do końca się nie da. Ale można zbliżyć wykluczające się pozornie stanowiska. To - ratunek.

 

5. Przenikanie się przyrody i kultury - w człowieku, środowisku, pejzażu... w arcydziełach...

L.M.M. - W jakim środowisku żyjemy - bardziej kultury czy bardziej przyrody?

L.M. - Rozstrzygnięcie postawionego tu pytania - nie jest możliwe. - W przestrzeni kultury istnieje materia przyrodnicza. Formy powiązań i przekształceń możemy obserwować na różnych poziomach złożoności naszego świata. Środowisko nasze - to rodzaj wzajemnego przenikania się odmiennych (zdawałoby się) wartości - przyrodniczych i kulturowych.

L.M.M. - Jaką widzi Pan podstawową relację między tworem natury a dziełem sztuki? Jest Pan teoretykiem i artystą sztuki ogrodowej. Ogród - w kontekście pytania - może być przykładem - splotu aspektów życia... aspektów sztuki...

L.M. - Najprościej: każde dzieło sztuki ogrodowej związane jest z materią przyrodniczą; nie każde dzieło natury jest dziełem sztuki.

Naturalnie - jest to uproszczenie, ponieważ przenikanie się świata przyrody i kultury zawiera wiele (trudno albo w ogóle nieuchwytnych) relacji i mechanizmów.

L.M.M. - Dodatkową komplikację stanowi fakt, że trudno oddzielić, co jest bardziej pierwotne a co wtórne. Często styl i moda w sztuce zmieniają spojrzenie na przyrodę (a nawet na sposób kształtowania krajobrazu). Kształtowanie krajobrazu i zespołu architektoniczno ogrodowego - to zmienne (krzyżujące się) metody. Odkrycie nowych sfer świata natury wnosi nowe, zwykle bardzo trwałe wątki w kulturze (np. konsekwencje odkryć geograficznych, podróży, odkrycia fizyki i biologii) itp.

L.M. - Wprowadza tu Pani nowy element rozmowy. Bywa, że nauka jest sferą łączącą sztukę, przyrodę i różne dziedziny działań ludzkich. Dlatego jest tak bardzo ważne, żeby w sferze nauki, (pośród nauczycieli i uczonych, uczniów i adeptów nauki) - porozumieć się, co do sprawy uniwersalnie ważnych wartości.

 

6. Wstęp do typologii wartości przyrodniczo kulturowych (w polu historii i przyszłości "ogrodu")...

L.M.M. - Żeby być bliżej Pana zawodu - spróbujmy podać przynajmniej wstępną typologię wartości, które Pan w swej pracy historyka kreuje; a w pracy projektanta i konserwatora ogrodów spotyka na co dzień.

Jakie być mogą najważniejsze wartości przyrodniczo-kulturowe?

L.M. - Najpierw odpowiem, jakie mogą być możliwe kryteria ich uporządkowania.

Proponuję następujące kryteria:

L.M.M. - Proszę o wyjaśnienie.

L.M. - Kryterium formalne - np. stylu (inne są ogrody barokowe, inne klasycystyczne).

- Chronologia - to sprawa miejsca i czasu. Każda epoka i nurt wnoszą nowe typy wartości.

- Programowe założenie ogrodu - uzależnia się często od malarstwa, od programów artystycznych różnych nurtów; a funkcjonalne - od nowego spojrzenia na elementy, całość, otoczenie.

- Kryteria powiązane ze środowiskiem i typem kultu (np. religijnego) - wnoszą zmiany, których styl wcześniejszy wobec innego (klasycystyczny czy barokowy - wobec romantycznego) nie przewidywał.

- Kryterium kulturowe - to względnie odrębne od przyrodniczego złożone kryterium widzenia świata wartości - w którym powstaje i funkcjonuje ogród.

- Kryterium propagandowe - dyktowane potrzebą "narzucenia" ogrodowi, jego twórcom i odbiorcom określonych wartości.

L.M.M. - Czy można zdefiniować, czym jest wartość, a raczej zbiór wartości, które przed chwilą poddawaliśmy typologizacji? (Jest to jeden z najtrudniejszych problemów filozoficznych w ogóle. Kryterium kulturowe - złożone).

 

7. Wstęp do definicji wartości przyrodniczo-kulturowej... Co ratować?...

L.M. - Wartość nie jest ani zła ani dobra. Jest szczególnym bytem, jak sądzę. Jest zakorzeniona w krajobrazie, który chcemy ukształtować - czy odkryć.

Monotonia lub jej brak - w architekturze i ogrodzie - to jeden z przykładów - jak zapytać o obecność wartości w świecie starych ogrodów.

L.M.M. - Co trzeba wiedzieć, żeby odkryć wartość przyrodniczo-kulturową określonego typu?

L.M. - Właściwie, trzeba nauczyć się rozróżniać ogrody - według wszystkich wymienianych kryteriów. Forma ogrodu wynika z uwarunkowań (por. kryteria). Czas, miejsce, epoka - to nie tylko przemiany świata natury. Żeby rozumieć stan obecny i zaprojektować przyszłość ogrodu - to trzeba znać przeszłość - styl, możliwości formalne, prawidłowości procesów przyrodniczo-kulturowych etc.

L.M.M. - Jakie błędy i przeszkody występują najczęściej na drodze odkrywania i typologizowania wartości przyrodniczo-kulturowych? (Pozostajemy cały czas w sferze ratowania ogrodów).

L.M. - Najpospolitszym błędem jest oddzielanie działań kulturotwórczych od przyrodniczych i odwrotnie. Działania ochronne i zabezpieczające powinny obejmować obie te sfery. Konserwacja zabytków architektury i przyrody - powinny współpracować.

L.M.M. - Czy brak rozeznania w wielkości kompleksu poddanego działaniom ochronnym ma tu znaczenie?

L.M. - Oczywiście, że tak. Zakres działania jest inny, skoro mamy - stopniowo narastającą sferę - ogród, park, krajobraz.

L.M.M. - Czy znajomość kanonów w sztuce ma znaczenie dla odtwarzania i projektowania ogrodu?

L.M. - Ogromne. Od dawna piękno w sztuce opiera się na pięknie przyrody (świadczą o tym np. teoria i dzieła epoki Renesansu).

Bywa jednak, że przekształca się ogrody, zgodnie "z góry" założonym nowym kanonem (np. stylem w architekturze i sztuce). Skutki - niszczono dawny ogród, przystosowując - do nowych kanonów. (Działa tu - kryterium propagandowe wyboru i "narzucania" wartości).

L.M.M. - Niszczenie wartości przyrodniczo-kulturowych jest przeciwieństwem ich utrwalania i uniwersalizacji.

L.M. - Ogrody giną i powstają na nowo, jak przysłowiowy "Feniks z popiołów". Praca - związana z ratowaniem wartości uniwersalnych wymaga rozległej wiedzy i złożonych wysiłków wielu osób. Ratowanie - konkretnego ogrodu - to skomplikowany projekt, wiedza, praca.

L.M.M. - Jak można sformułować podstawową zasadę ratowania ogrodów?

 

8. Ratowanie starych ogrodów (przenikanie się piękna przyrody i sztuki)...

L.M. - Każda wytworzona wartość artystyczna wymaga ochrony. Ponadto, wszystko co naturalne - jest piękne.

L.M.M. - Czy inspiracje - płynące z podpatrywania natury - mają duże znaczenie w różnych dziedzinach twórczości?

L.M. - Ogromne znaczenie. Znane jest powiedzenie "las jak gotycka katedra". Otóż, bukowy las był najpierwotniejszą inspiracją budowniczych, przetransponowaną strukturą ceglanego gotyku.

Inny przykład - kościół typu bazylikowego naśladuje typ oświetlenia - jaki widzimy w lesie, ze względu na różnicę między dużymi a mniejszymi drzewami. Otrzymujemy przepiękne boczne światła z okien tego kościoła.

L.M.M. - Czy zawsze jest tak, że można odróżnić inspiracje oraz kierunek ich zastosowania?

L.M. - Nie zawsze. Szczególnie trudno pytać "o źródła", skoro utrwalą się już późniejsze schematy kulturowe. Przykładem może być secesja. Motywy roślinne, powikłanie różnych światów, rozmaitej odmiany przyrody - to niewątpliwie ważny nurt inspiracji. A w którym momencie zaczęto patrzeć na przyrodę poprzez osiągnięcia secesji? Któż na to odpowie?

L.M.M. - Jakie zjawiska uważa Pan za niszczące najbardziej dla piękna starych ogrodów?

L.M. - Oddzielanie przyrody od kultury, standaryzacja rozwiązań, kierowanie się niewolniczo wymaganiami mody (czy też "nakazami odgórnymi"), zaniedbywanie spojrzenia historyczno-przestrzennego...

Starałem się przedstawić mój punkt widzenia w projekcie typologii wartości w moim przyrodniczo kulturowym ujęciu - na początku naszej rozmowy.

 

9. Ochrona piękna przed niszczącym barbarzyństwem człowieka...

L.M.M. - Jaki czynnik jest najgorszy dla wartości przyrodniczo-kulturowych, najbardziej niszczący - w warunkach polskich?

L.M. - Co najbardziej niszczy piękne ogrody, niszczy poczucie piękna w człowieku? Co zagraża pracom nad uczestnictwem wartości konkretnych w świecie wartości uniwersalnych?

L.M.M.- Odmiany barbarzyństwa?

L.M. - Tak. Najgorszy wróg dla wszystkich wartości uniwersalnych - zaściankowość, tępa głupota i zamknięcie na inne światy, inne kultury, "inne języki"... wszelkie odmiany barbarzyństwa.

L.M.M. - Jest Pan autorem wielu podstawowych prac z architektury ogrodów. Która z nich jest dla Pana najważniejsza?

L.M. - Myślę, że lubię moją książkę o Ogrodach Japonii. Japoński ogród - to przykład głębi kulturowej, estetycznej, intelektualnej...

A co najważniejsze - sztuka japońskich ogrodów nigdy nie odeszła od kanonów piękna naturalnego. Drzewo, kamień, światło, precyzyjnie zagrabiony piasek - to materiał do kontemplacji, do nieskończonych odkryć. Czy Europejczyk to potrafi?

L.M.M. - Stajemy wobec znanego problemu eurocentryzmu? Zastanawiamy się nad korzeniami eurocentryzmu... w sztuce, w pojmowaniu wartości, w relacji człowieka z naturalnym pięknem.?

L.M. - Rzeczywiście, tak. W sferze ogrodów wszelkie zamknięcie na inne "języki, kultury, spojrzenia" (por. Z. Herbert, Modlitwa Pana Cogito Podróżnika) - to ogromny błąd. Europejczyk widzi świat poprzez aktualnie modny kanon estetyczny. Upraszcza symbolikę (związaną z otaczającym światem). Postępuje zwykle w sposób gwałtowny - wobec świata, tworzywa...

 

10. Ratowanie piękna ogrodu - przed zniszczeniem, standaryzacją, konsumpcjonizmem...

W rezultacie, człowiek - zubaża siebie, swoje środowisko, swój świat. Skoro "nie rozumie Innego" w jego krajobrazie - to nie zrozumie i siebie - w swoim.

L.M.M. - Jak tego uniknąć?

L.M. - Pamiętać o tradycji, a właściwie - o nieskończenie wielu tradycjach. Uznawać - nieskończone bogactwo i różnorodność świata.

L.M.M. - Czy to jest trudne?

L.M. - Ratowanie dawnych ogrodów - to zajęcie, które uczy ćwiczeń - ratujących myśli i działania przed standaryzacją.

Nie mógłbym zaprojektować ogrodu, do którego się wchodzi - jak do przysłowiowych identycznych mieszkań - w identycznych domach - wśród identycznych ludzi.

L.M.M. - W takim świecie - ani człowiek ani uniwersalność niepowtarzalnych wartości - nie liczą się wcale. Można wszystko i wszystkich zastąpić, wymienić, sprzedać i kupić za przysłowiowe srebrniki.

L.M. - Tak... Chociaż zboczyła Pani z głównego toru naszej rozmowy. A może to i dobrze. Znowu jesteśmy w kręgu ochrony wartości, które ratować trzeba - przed zalewem standaryzacji i konsumpcjonizmu - we wszystkich sferach naszego życia codziennego.

 

11. Żeby ratować przyszłość - trzeba dobrze znać przeszłość...

L.M.M. - Co trzeba poznać, żeby ratować ogrody?

L.M. - Drogi do uniwersalnych wartości - zapisane w tradycji. Żeby tworzyć nowe ogrody, trzeba znać przeszłość.

L.M.M. - Co dostrzegać w przeszłości, przede wszystkim?

L.M. - Wszystko - co twórcze. Unikać destrukcji, zawężeń, ciasnoty spojrzenia. Poszukiwać tradycji ogrodów - zapisu doświadczenia, które jest odkrywaniem i tworzeniem w dziejach.

L.M.M. - Pana, twórcze i badawcze - plany?

L.M. - Chciałbym napisać monografię Zofiówki, którą historia oszczędziła a tradycje różnych narodów chronią przed zniszczeniem. W tym zakresie muszę zacytować ukraińskich kolegów, konserwatorów ogrodów, leśników...

Potrzebują - współpracy w sferze (wspólnego z Polakami) odczytywania źródeł o losach pałacu i ogrodu. Uważają Zofiówkę - za historyczny rezultat współpracy: projektanta Mentzela, poety Trembeckiego i miejscowych ukraińskich wykonawców. Piękny kompleks ogrodowy - należy do najcenniejszych w Europie. Zbudowany został dla Zofii - żony Szczęsnego Potockiego.

L.M.M. - Równocześnie z projektem architekta ogrodu - powstawał poemat Trembeckiego?

L.M. - Myślę, że nigdy się nie dowiemy, co było pierwotniejsze - arcydzieło literackie czy ogrodowe.

 

12. Wzajemne inspiracje pomiędzy sztuką a naturą (Zofiówka)...

L.M.M. - Inspiracje klasyczne (w sensie szerokim - tj. nurtu ponadhistorycznego), przybliżają antyk - w poetyce klasycystycznego poematu.

Równolegle powstaje ogród - na tyle romantyczny, że mógłby stanowić scenerię dzieł Goethego, Schillera, Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Shelleya, czy Byrona.

L.M. - Zofiówka jest rodzajem hymnu - utrwalonego w materii ogrodu, w wartościach przyrodniczo-kulturowych. Szczęsny Potocki zbudował ogród dla żony Zofii.

L.M.M. - Może warto podkreślić paradoksalność losów ludzkich. "Piękny ogród - hymn" przetrwał stulecia, a życie i marna śmierć Targowiczanina (wiernego Moskwie) rozpadło się w pył zapomnienia.

L.M. - Spotkanie kultur - to także tragedie wojny i zniszczenia. I o tym też warto wiedzieć.

L.M.M. - Spotkanie kultur - to zderzenie między sprzecznościami. Często przywołujemy - w takich przypadkach - pojęcie synkretyzmu (jedności sprzeczności), paradoksu (syntezy sprzeczności wyjaśnialnej - dzięki znalezieniu odpowiedniego metajęzyka) oraz chiasmus - (grec. pojęcie splotu jako formy językowej; w znaczeniu - splotu różnych odmian języków, kultur, elementów kultury, wątków, słów i znaków).

 

13. Spotkania kultur - przenikanie się stylów i krajobrazów w dziele synkretycznym...

L.M. - Często przykładem "spotkania czynników sprzeczności" - w kulturze i w arcydziełach - jest niepowtarzalny splot stylów.

L.M.M. - Zofiówka - to taki splot - we wszystkich wymiarach swoich wartości ?

L.M. - Tak. Nawet, można ją nazwać dziełem synkretycznym.

L.M. - Warto zauważyć, że syntezy sprzeczności (również wyżej cytowana) powstają m.in. - dzięki równoległym procesom rozwoju odrębnych programów artystycznych, dzięki realizacji wzorców stylów różnych w rozmaitych sferach twórczości.

Zofiówka jest arcydziełem w wielu wymiarach. Również dlatego, że wyraża mechanizmy synkretycznego połączenia - tradycji, narodowości, wreszcie stylistycznych cech Klasycyzmu i Romantyzmu. Jest dziełem synkretycznym.

L.M.M. - Zgodnie z poetyką literackiego Klasycyzmu - niezbędna jest duża pomysłowość w cytowaniu i interpretacji symboli świata antycznego. W wyniku - nieskończone bogactwo form i treści - powstaje.

Ogród i poemat - to świadectwa niezwykłe. Ułamek - fragment z epoki Klasycyzmu - antycypuje Romantyzm.

L.M. - Myślę, że istnieje - nie tylko nierównoległość programów w różnych odmianach sztuki, ale i zjawisko synkretyzmu artystyczno-kulturowego. Konkretnie, nadarza się okazja obserwowania faktów syntetycznych na pograniczu kultury i natury, na pograniczu kultur. - Zofiówka jest świadectwem. Przypomnijmy, że cudem prawie przetrwała. A może, dzięki uniwersalnej potrzebie ludzkiej - dzięki potrzebie piękna.

 

14. Uniwersalna potrzeba piękna - ratuje przed zniszczeniem...

L.M.M. - Jak to się stało?

L.M. - W połowie XIX wieku została przeniesiona z Odessy do Zofiówki szkoła ogrodnicza. Jedyna szkoła w Rosji o wysokim poziomie. Uczyli tam m.in. Polacy.

L.M.M. - Czy zniszczenia obu wojen nie dotknęły ogrodu?

L.M. - Otóż - nie. Ocalało tuż przed II Wojną Światową utworzone w Zofiówce arboretum - podporządkowane UAN. Następnie, powołano Instytut Badań Drzew.

L.M.M. - Co mówią na temat Zofiówki dokumenty?

L.M. - Archiwum Potockich niestety zostało rozproszone. Szczątki pozostały w Kijowie i gdzieś we Francji. Przewodniki uwzględniają mało dokumentów. Trzeba przyznać, że ostatnio mniej w nich tendencyjności. Są lepsze.

L.M.M. - Czy można znaleźć pokrewieństwa tego wyjątkowego ogrodu z innymi?

L.M. - Tak jest. Są podobieństwa z podłowicką Arkadią, z Łazienkami w Warszawie oraz z ogrodem Wrlitz koło Drezna.

 

15. Czytanie struktur symbolicznych a ochrona wartości przyrodniczo-kulturowych...

L.M.M. - Chciałabym przypomnieć Pana odkrycia - związane z tak zwaną symboliką Hipokrene, z symboliką występującą w wymienionych ogrodach.

L.M. - Proszę bardzo. Symbolika Hipokrene - to struktura znaków, w której ważne jest źródło, tryskające spod kopyt konia - Pegaza (symbolu twórczości); zwykle jest to struktura ułomna (- częściowa)...

Czytamy symbol na podstawie fragmentów. Ślady Hipokrene występują w Sali Łazienkowej w Pałacu na Wodzie (w Łazienkach Królewskich) w Warszawie, znajdziemy je także na obrzeżach Zofiówki.

L.M.M. - Na zakończenie, powiedzmy może o osobliwościach Zofiówki, jeżeli chodzi o połączenie niezwykłe "ziemi, podziemia, wody".

L.M. - Łódką z przewoźnikiem przepływamy Styks - podziemną rzekę w Zofiówce.

L.M.M. - Jaki jest pejzaż w sąsiedztwie ogrodów i pałacu?

L.M. - Nowoczesny system nawadniania zmienia wypalony słońcem step w zagłębie owoców i warzyw. Rezerwat stepowy (chyba najwcześniejszy tego rodzaju na świecie) dzieli krajobraz Półwyspu Krymskiego jakby na strefy - morza zieleni, wypalonych słońcem roślin (w postaciach szczątkowych) oraz strefę morza - wody. Ale to już inny problem - bogactwa krajobrazu w regionach bogactwa kultur.

L.M.M. - Czy można to w skrócie określić?

L.M. - Spróbuję: morze traw, wyschła trawa, żyzne pola, piękne (często dawne polskie) rezydencje i ogrody; jak szpilki we włosach - sylwetki cyprysów kolące niebo i maleńkie ogródki na półkach; na wsi - przestrzenie niesłychanie żyznej ziemi, zboże na drogach...

L.M.M. - ...i ludzie, którzy niszczą lub marnują dary tradycji i przyrody...

L.M. - Może nie kończmy rozmowy pesymistycznie. Kraje plecionki kultur (chiasmus) są bardzo piękne...


Copyright by Ludwika Malewska-Mostowicz - Laboratory of Intercultural Translation
[Ostatnia modyfikacja: 1 września 1999 r.]

Adres e-mail: lpm@kki.net.plskrzynka 


[Strona główna | Informacja o Laboratorium | Teksty]