SPIS TREŚCI
Ludwika Malewska-Mostowicz - Bywają zdarzenia, które zaczynają się i kończą długą ciszą. Zapiski więzienne (wg Dzienników Kard. S. Wyszyńskiego) w teatrze do nich należą.
Jan Machulski - Cisza - to naturalna część tego spektaklu. Przy żadnym innym nie jest aż tak potrzebna. Tu, każdy szmer zbędny - rozprasza. Potrzebuję szczególnego skupienia. Widownia także.
L.M.M. - Wybrał Pan postać i tekst, które tak wiele znaczą. Skromna przestrzeń teatru rozszerza się. Czas staje się wiązką wielu czasów...
J.MC. - Gram postać Kardynała - z poczuciem ogromnej odpowiedzialności, z radością obcowania - z kimś absolutnie wyjątkowym. Szukam w sobie odpowiednich strun. Każdy spektakl zaczynam od zupełnego wyciszenia. To trwa. Podobnie, po zakończeniu - cisza na zewnątrz, we mnie i w Innych - przychodzi powoli. Trzeba przecież oderwać się i powrócić do innej realności - poza sceną - chociaż obie są tak silnie związane.
L.M.M. - Czy coś się zmienia, wraz z każdym przedstawieniem - w strukturze całości, w Panu, w partnerach, w sposobie wspólnego odczytywania tekstu Zapisków?
J.MC. - Zawsze, istnieje czynnik improwizacji. Zależy od tysiąca szczegółów, nastroju, od tego - jak bardzo przychodzimy zmęczeni do teatru. Kiedy pędzę taksówką, żeby zdążyć, prosto z planu filmowego, od dokładnie przeciwstawnej roli - zaczynam spektakl inaczej, aniżeli - kiedy mam dużo czasu na skupienie. Raz zaczynam grać Rzecz o Kardynale na zupełnym wyciszeniu, prosto - jak na okarynce. Innym razem - jak na wiolonczeli, skrzypcach itp. Zespół - "orkiestra" oczekuje na pierwszy ton. Zawsze gramy trochę inaczej - szukając "prawdy tego wieczoru" - w jego tonacji, na miarę "naszych możliwości", odkrywających się tylko w tej chwili. Tworzą się "ciągi możliwości", o których nikt z nas nie wie do końca, jakie są. Teatr przenosi przecież w inny wymiar, każąc nam istnieć równocześnie w kilku realnościach przekładalnych na siebie nawzajem.
L.M.M. - Zapiski więzienne w formie teatralnej - to jakby partytura spotkania, poszukiwanie autentycznych kontaktów międzyludzkich. Różne realności skupiają się wokół pytania o Życie wobec wartości (por. J. Tischner).
L.M.M. - Jest Pan twórcą przedstawienia Zapisków w kilku płaszczyznach. Także na co dzień - łączy Pan pracę - aktora, reżysera, autora adaptacji i scenariuszy, pracę pedagoga.
J.MC. - Stąd, chyba większa świadomość struktury i funkcji teatru. Tworzymy fakty, otwieramy jakiś łańcuch zdarzeń... W ten sposób, stawiamy siebie (oraz Innych) przed pytaniem - jak żyć poza sferą gier - w stylu ekspresji najlepszego sprytu - w zakresie zdobywania dóbr materialnych. Poszukujemy odpowiedzi - w różnych formach dramatu. Teatr jest to sposób, żeby ujrzeć siebie i Innych w wielu wariantach, żeby odkryć wieloznaczność i wielowymiarowość egzystencji ludzkiej. Teatr - to szkoła przetrwania - tak, żeby nie zagubić sensu pośród trosk codziennych - nie takie to proste...
L.M.M. - Widzę tu ślady gorzkich dylematów sztuki współczesnej - (1) prostota a odkrywczość środków wyrazu, (2) naśladownictwo czy niepowtarzalność?
Przedstawienie Zapisków - to propozycja szczęśliwie łącząca, co najmniej, dwie przeciwstawne konwencje (realizmu i symbolizmu). Z ich zderzenia powstaje nowa jakość. Wszystko tu proste i złożone. Świetna scenografia - Andrzeja Pągowskiego jest realistyczna i umowna: obrazy Marii (patronki Więźnia i miejsc Jego pobytu), zwykłe sprzęty, sutanna Kardynała (strój a równocześnie rodzaj tarczy). Osią ruchu i dziania się scenicznego - jest kontrast między postaciami "więźniów i dozorców". Styl Teatru Ochoty - istniejącego dzięki znakomitej sprawności gry zespołowej - to pewnie też tradycja?
J.MC. - Zanim powstał Teatr Ochoty - była Reduta 61 w Lublinie, Scena Studyjna w Łodzi, przedstawienie sztuki Uciekła mi przepióreczka S. Żeromskiego w szkole na ul. Spiskiej (Warszawa - Ochota). Przyszedłem tam z grupą aktorów. Zagraliśmy spektakl w klasie. Potem była dyskusja.
L.M.M. - Trwa ona - dosłownie i w przenośni już 18 lat a nawet dłużej - (teatr trwa już ponad 25 lat). Po latach dopiero scena uzyskała mecenat stały i formę. Jak pasje ludzkie tworzą teatr? (Co z przyszłością?)
Pytałem kolegów z różnych zespołów: "Chcesz zagrać, choć nie mam teatru? To zagrajmy. Chcesz, żeby teatr był wszędzie? To spróbujmy".
Pytałem widzów: "Czy teatr jest wam potrzebny? I nie tylko od święta? To spotykajmy się częściej i także inaczej, aniżeli wokół tradycyjnej bariery - między widzem a aktorem".
I graliśmy - wśród różnych ludzi, poszukując sposobu artykulacji wiecznej potrzeby teatru, która (być może) jest w każdym człowieku. Staliśmy się jakąś grupą - z pogranicza rozmaitych tradycji.
Można powiedzieć - że bywał to teatr - uliczny, domowy, szkolny, teatr - obrzęd, zabawa, uroczystość i codzienność. Teatr - jako przygotowanie do zawodu aktorskiego czy forma jego perfekcjonowania; teatr - w postaci dyskusji i konfrontacji; dialog w teatrze i poprzez teatr - jako sposób rozumienia kultury, środowiska ludzkiego, środowiska porozumienia.
L.M.M. - Dzienniki kardynała Stefana Wyszyńskiego - to tekst, który odwołuje się do refleksji, gdzie "tak znaczy tak, nie znaczy nie, bez światłocienia" (C.K. Norwid). Jest to dzieło i dokument. Stawia ostro problem prawdy i fałszu, dobra i zła, wolności i przymusu. Kształtowanie pozytywnych więzi międzyludzkich - poprzez teatr, to także ochrona przed destrukcją, próba ratunku przed zniewoleniem - w sensie materialnym i duchowym.
Wielokrotnie sięga Pan po gotowe sztuki, lub dokonuje adaptacji, z punktu widzenia wybranych problemów. Wystarczy przypomnieć Na pełnym morzu Mrożka, Doktora Żywago - według powieści B. Pasternaka, Śmierć Gubernatora L. Kruczkowskiego, Morfinę Bułhakowa, Folwark zwierzęcy - według Orwella i wiele wiele innych przedstawień...
J.MC. - Wszystkich nas już nudzi i męczy sztuka - "co jest tylko udaniem" (mówi Wyspiański w Wyzwoleniu). Spowszedniała też - obserwacja bohatera uwikłanego w płaskie treści, małostkowe reakcje, problemy pozorne. Szansę teatru widzę dziś - jako przywołanie wielkiej tradycji, ukrytej w historii i biografiach wybitnych jednostek. Sztuka - to względnie odrębny świat, ale związany z codziennością. Teatr - to forma przetrwania kultury polskiej, uczestniczącej w kulturze uniwersalnej. Przyszłość teatru widzę w coraz to nowych odkryciach - w splotach dokumentu, sztuki, religii, nieskończenie wielu sfer i wymiarów życia...
L.M.M. - Wielu teoretyków - sztuki, historii, filozofii i psychologii działania - widziało od wieków - sens życia ludzkiego - w kontakcie z wielkością - reprezentowaną przez wybitne jednostki. Pozwala to odszukać zapomnianą doskonałość, szyfr Transcendencji, prawdę o Najwyższej Istocie - w relacji z Naturą i Pyłem Człowieczego Losu...
L.M.M. - Jaki typ motywacji skłania Pana do poszukiwań?
J.MC. - Jest to rodzaj wewnętrznego obowiązku - zakorzenionego we mnie, w moim zawodzie, rodzinie, w potrzebie spotkania z przyjaciółmi. Zadanie realizacji Zapisków szczególnie ten obowiązek przybliża. Dotyczy otwarcia na świat. Przypomina o konieczności ochrony przed natłokiem przedmiotów, przed samotnością, zagubieniem, zniszczeniem. Teatr chroni przed realnością absurdu; daje ludziom teatru narzędzia - obrony wartości: i takie - które podaje Szekspir i takie - które odkrył Mrożek. Zobowiązaniem staje się nieprzerwana obecność pytania: "Jak żyć?", a faktem jest - brak ostatecznej i dobrej odpowiedzi...
L.M.M. - O poszukiwaniach - formuły obowiązku świadczy spektakl opracowany, według Dziennika Kardynała Wyszyńskiego. Oto wstrząsający dokument, z okresu, kiedy Prymas był więźniem Rządu PRL w latach 1953-1956.
J.MC. - Kardynał Stefan Wyszyński - to wybitna osobowość, mąż stanu, niezłomny człowiek, przykład poświęcenia w walce o wolność sumienia, o nowy kształt Polski, o zachowanie tradycji.
L.M.M. - Zapiski więzienne - oglądałam kilkakrotnie - stale inaczej i z mieszanymi uczuciami. Jest to świetny teatr i "nie-teatr" zarazem. Zdarzenie wykracza poza wszelkie schematy i konwencje. Reakcje publiczności - nie sposób ująć w słowa: ciche łzy, modlitwa czy podziękowanie - wypowiedziane przez zaciśnięte gardło; nastrój, który każe zapomnieć, że jesteśmy w teatrze. Rzecz się dzieje - kiedyś, lecz zawsze i nigdy - jak Wigilie Zesłańców (por. obraz Jacka Malczewskiego), piosenki więźniów (por. A. Mickiewicz, Sceny więzienne, cz. III Dziadów), jak obecność historii w każdej relacji między władcą a niewolnikiem (por. L. Nowak, Władza), jak potrzeba wolności (por. Femomenologia ducha - G.F. Hegla; Wigilie Wędrowców - L.M.M.).
J.MC. - Zapiski - to tekst, który należy do świadectw. Nawiązuje do źródeł teatru - jako obrzędu - zmieszanego z kreacją w sztuce.
L.M.M. - Jak to się stało, że Zapiski posłużyły za materiał do scenariusza?
J.MC. - Teatr - to, przede wszystkim, spotkanie. Zapiski prowadzą widza i aktora do granic tragedii historycznej - poprzez konkret, metafory i nastrój...
J.MC. - Najtrudniej prezentować artystyczną wersję postaci historycznych i uniwersalnych zarazem. Staraliśmy się być wierni historii - także dzięki życzliwemu współdziałaniu i konsultacji Instytutu Prymasowskiego.
L.M.M. - Jak możliwe jest uchwycenie jedności między konkretem historycznym, scenicznym, a uniwersalnym sensem przekazu?
J.MC. - Postać Prymasa Tysiąclecia jest tak znacząca w dziejach Polski, że dziwne by było, gdyby nie powstała wreszcie wokół Jego Osoby tradycja dialogu - rodzaj misterium czy moralitetu. Może by wreszcie wydano Zapiski w Polsce - pomyślałem, gdy materiał do spektaklu przygotowywałem już wiele lat temu. Rola - była i jest dla mnie zadaniem bardzo złożonym. Każdy jej moment, to szukanie w sobie "możliwości dotąd niemożliwych". Jest największą radością, że można się zetknąć z kimś niezwykłym, kto przerasta jedno życie, jednego człowieka. Potrzeba takiej radości - każe nam grać wszystko - aż tak, że świat staje się teatrem, a teatr metaforą świata.
L.M.M. - Prezentuje Pan na scenie postać realną - prostą i złożoną zarazem, świętą i mądrą. Oto Osoba, której życie wypełnia szacunek - dla pracy i praw człowieka.
J.MC. - W teatrze wszystko jest trudne i ciekawe. Aktor i widz tworzą teatr. Jeżeli następuje między nimi idealne porozumienie - to jest to teatr, zdarzenie i spotkanie. Uczestnicząc w spotkaniu i w realności poza nią - aktor niesie swoją prawdę, zawieszoną w historii, w sobie, oraz w "tonacji tego wieczoru".
L.M.M. - Czy można mówić o źródłach spektaklu - według Zapisków - w Pana wcześniejszych pracach?
L.M.M. - Wśród Pana ról i inscenizacji wykreślić można jakby pewną linię. Łączy ona "chłopaka z morza i piasku" z filmu T. Konwickiego - Ostatni dzień lata, postać Przełęckiego ("Bo takie są moje obyczaje...") z Przepióreczki S. Żeromskiego, oszalałego - z miłości do dzieci - Króla Leara, a także kasiarza (z Vabanku), którego zdradził przyjaciel. Ostatnio - kapitalne, autoironiczne klownady i gry paradoksów ludzkiego losu...
J.MC. - W każdej roli jest dużo z przypadku, lecz zawsze coś ze mnie i moich bliskich. Konsekwentnie - staram się "robić nieteatralny teatr" - otwarty na środowisko lokalne i problemy szersze. Dotykam kwestii wolności, niezależności jednostki, problemów wolnego i odpowiedzialnego czynu, losów osoby - w ramach stworzonych przez historię - w świecie nieskończonych zagadek i paradoksów.
L.M.M. - Według jakich kryteriów dobiera Pan swoje role i inscenizacje?
J.MC. - Szukam prawdy - w odtwarzaniu skrajności - szukam prawdy w zdarzeniach, które mówią, że człowiek jest wolnością. W istocie, jest w moim życiu i konsekwencja, skoro człowiek-aktor porusza się między przeciwieństwami... rozmaitych światów, losów... teatrów.
Muszę dać wiarygodną interpretację Mefista w Fauście, gdzie zło - to możliwość, którą ktoś z ludzi wydobywa. Gram - postać Kardynała Wyszyńskiego w Zapiskach - symbol dobra, które jest nadzieją, możliwością i koniecznym horyzontem w życiu człowieka.
L.M.M. - Do roli Kardynała prowadzi więc długa droga - zdeterminowana koniecznością wewnętrzną, potrzebą społeczną, stylem teatru - przekraczającym bariery, schematy, bezradność.
J.MC. - A może jest tak - że każdy aktor, niezależnie od epoki i stylu, żyje tylko dlatego, że jest potrzebny Innym. Oddaje swój nadmiar ekspresji i sensu nadawanego światu... Prowadzi rozmowę... I oby inspirował lawinę pytań otwartych...
L.M.M. - Aktor - tłumacz i sztukmistrz wędrowny - oświetla codzienność, ożywia historię, a czasem "prowadzi na próg" wyborów trudnych, ostatecznych (por. Ibsen, Wyspiański, Przybyszewski, P. Szondi, Witkacy etc.). Dziękuję, że poświęcił Pan chwilę i tej zwyczajnej rozmowie.
Copyright by Ludwika Malewska-Mostowicz - Laboratory of
Intercultural Translation
[Ostatnia modyfikacja: 19 kwietnia 1999 r.]