Rozmówcą jest Profesor Zdzisław Brodecki

"KTO ZABIŁ TO DRZEWO?"
(- OCHRONA ŚRODOWISKA
CZY OCHRONA WŁASNOŚCI CZŁOWIEKA?)

 

 

SPIS TREŚCI

 

  1. Pytanie o skuteczność działań ekologicznych...
  2. Pytanie o podstawy prawne ochrony środowiska przyrodniczo-kulturowego...
  3. Prawo ochrony środowiska czy reguły ochrony prawa własności w polu - rzeczy i pieniędzy
  4. Konflikty interesów a stan zagrożenia środowiska...
  5. Ochrona środowiska w małej skali

 


 

1. Pytanie o skuteczność działań ekologicznych...

L.M.M. - Ekologia - to pojęcie klucz, niekiedy można usłyszeć o "epoce ekologii". W rozmowach z wybitnymi ekspertami, autorytetami w sferze sztuki, nauki, dyscyplin stosowanych - poszukuję praktycznego sensu pojęć - ekologia, ochrona środowiska. Jest Pan znakomitym ekspertem z dziedziny prawa ekologicznego. W Pana pracach istnieje szeroki horyzont filozoficzny problemu oraz konsekwentne dążenie do skuteczności w poczynaniach ekologicznych. Czy mogę prosić o refleksje, które pomogą mnie i czytelnikom dialogów poszukać odpowiedzi na kilka pytań?

Z.B. - Nie bez powodu okładka mojej książki, do której przywiązuję wagę - to symbol globu - z ogromnym znakiem zapytania. Powiem otwarcie - wątpię w skuteczność działań ekologicznych! Jeżeli nawet ludzie pracują nad sprawą ochrony środowiska - to skuteczność tych prac jest znikoma. Jest wiele działań destrukcyjnych, o wiele więcej - aniżeli akcji ratowania środowiska.

L.M.M. - Współczesna ekologia, która mogłaby być dyscypliną praktyczną - ma wiele nurtów, gromadzi osoby o rozmaitych punktach widzenia - z rozmaitych krajów i kultur. Dla mnie, ekologia autentyczna - to ratowanie środowiska, w szerokim sensie - przyrody, ludzi i wartości. Jej obciążeniem, z pewnością, jest antropocentryczny i eurocentryczny punkt widzenia. Co Pan o tym sądzi?

Z.B. - Obciążenia - o których Pani mówi - są faktem. Zamiast hasła "ochrona środowiska" powszechnie przyjmowana jest formuła "ochrona człowieka i jego środowiska". W istocie chronione jest tylko to - co jest własnością człowieka w znaczeniu prawnym. Reszta jest wyłącznie sloganem, o ile nie jest milczeniem.

 

2. Pytanie o podstawy prawne ochrony środowiska przyrodniczo-kulturowego...

L.M.M. - Czy nie można odnaleźć (we współczesnym prawie międzynarodowym i krajowym) podstawy dla pełnej ochrony przyrody i kultury?

Z.B. - Pod tym względem współczesne prawo nie oddaliło się od czasów świetności Rzymu. Starożytni Rzymianie stworzyli prawo sąsiedzkie, które zabraniało szkodliwego oddziaływania na terytorium sąsiada.

Tzw. actio popularis wciąż jest w embrionalnym stadium rozwoju, z trudem zdobywa uznanie w oczach sędziów Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości i sędziów sądów krajowych. Prawo występowania w obronie dóbr wspólnych (powietrza, mórz i oceanów) bądź wspólnego dziedzictwa ludzkości (przestrzeni kosmicznej) - istnieje w sferze idei, lecz nie istnieje w rzeczywistości.

L.M.M. - W jakim stopniu prawo ogranicza "wolne działania" w strefie swobody gospodarczej?

Z.B. - Walka o czyste i zdrowe środowisko rozgrywa się w trzech sferach: (1) prewencji, (2) kontroli i (3) odpowiedzialności.

Ingerencję prawa w życie gospodarcze dostrzec można zwłaszcza w sferze prewencji (1). Standardy technologiczne i ochronne mają na celu dbałość o człowieka i jego otoczenie. Natomiast, w sferze kontroli (2) i odpowiedzialności (3) - ingerencja prawa jest niewielka i ogranicza swój zakres do ochrony dóbr indywidualnych, a zwłaszcza do ochrony "rzeczy" i "pieniędzy".

 

3. Prawo ochrony środowiska czy reguły ochrony prawa własności wobec rzeczy i pieniędzy

L.M.M. - W jakich dziedzinach nieskuteczne działania ochronne są najbardziej widoczne?

Z.B. - We wszystkich dziedzinach działalności człowieka. Oto rezultat stanu świadomości społecznej. Prawo ochrony środowiska - funkcjonuje tylko w państwach o wysokiej kulturze ekologicznej i prawnej. Wśród tych państw wymienić można Kanadę, U.S.A. i Państwa Skandynawskie. Nawet w Państwach Unii Europejskiej wciąż ignoruje się standardy europejskie - stworzone przez Parlament Europejski.

L.M.M. - Podzielenie świata na strefy wpływów i interesów uważam za jedną z przyczyn katastrof ekologicznych. Od dawna gromadzono i przekazywano tradycją dokumenty - traktujące wszelkie "istnienie" jako rodzaj jedności fizycznej i metafizycznej. Myślę tu o pierwszych dziennikach z podróży, o zapiskach misjonarzy, dokumentach "istnienia kultur nieeuropejskich", czasami zwanych także kulturami pierwotnymi. Według mnie, to właśnie tradycja widzenia świata - jako syntezy i jako wartości fizycznej i metafizycznej zarazem - jest to ekologia elementarna. Kontynuuje autentyczny nurt myślenia ekologicznego. Jest tu najwięcej osiągnięć niemieckich, skandynawskich, amerykańskich i belgijskich. Czy świadomość jedności świata dostrzegalna jest na forum międzynarodowym - w dyskusjach nad ochroną przyrody?

 

4. Konflikty interesów a stan zagrożenia środowiska...

Z.B. - O istnieniu "konfliktu interesów" i o jego wpływie na stan zagrożenia środowiska informują nas środki masowego przekazu. Być może - trzeba wyrosnąć w atmosferze lęku i przerażenia, by walczyć później z pasją o przezwyciężenie "Wspólnego Kryzysu" lub o "Wspólne Bezpieczeństwo", "Wspólną Przyszłość" i o "Prawa Człowieka".

Uczestnicząc w kongresach międzynarodowych - staram się docierać do świadomości i podświadomości zebranych - z myślą o jedności świata. Podczas ceremonii otwarcia jednego z kongresów międzynarodowych opowiedziałem swoją rozmowę z małym synem, który swego czasu usiadł na pieńku w lesie i zapytał: "Kto zabił to drzewo"? W ten sposób pragnąłem zwrócić uwagę na jedność Ziemi i konieczność nowego, być może jeszcze i "dziecinnego", spojrzenia na przyrodę.

L.M.M. - Czy można mówić o przypadkach skutecznego działania na rzecz ochrony środowiska - w małej i dużej skali?

 

5. Ochrona środowiska w małej skali...

Z.B. - W dużej skali - nie, w małej - tak. Jako przykład mogę podać świadczenia Międzynarodowego Funduszu Odszkodowawczego dla Ofiar Katastrof Zbiornikowców. Ta organizacja międzynarodowa, z siedzibą w Londynie, częstokroć "koryguje" prawo krajowe, wypłacając odszkodowanie - np. z tytułu zanieczyszczenia bagien w Szkocji (po wypadku statku BRAER) i odmawiając wypłaty odszkodowania - np. z tytułu zwrotu kosztów reklamy turystycznej we Włoszech (w sprawie AEGEAN SEA). Jest to, w istocie, kształtowanie nowego sposobu myślenia prawniczego i nowej świadomości ekologicznej.

L.M.M. - Co można zrobić dla upowszechnienia świadomości ekologicznej w gronie prawników?

Z.B. - Najpierw zastanówmy się nad postawami wobec stanu wiedzy, wobec wartości, wobec pragmatyki skutecznego działania.

Skłonny jestem twierdzić, że w mentalności "przeciętnego człowieka" (jeżeli taki istnieje, raczej mówimy tu o "modelu przeciętności") dominują różne stopnie zwątpienia, aż do nihilizmu. Jako sceptyk - w sensie metodycznym - jestem przeciwko nihilizmowi, czyli przeciwko destrukcji. Sceptycznie zauważam, iż to - co dobre w ochronie natury, kultury, wartości - to nie jest wykorzystywane w praktyce. Istnieje wiele mądrych przepisów, które są martwą literą prawa. Powołam się tu na znaną instytucję prawa cywilnego - "Istnieje obowiązek zapobieżenia szkodzie". Kto dziś ma poczucie konieczności - spełnienia tego obowiązku?

L.M.M. - Czy można, przynajmniej "śladowo", liczyć na działanie organizacji międzynarodowych i na przewagę nurtu antydestrukcyjnego we współczesnej kulturze?

Z.B. - Polityków, działających na forum międzynarodowym, najczęściej cechuje nacjonalizm i niekompetentna (lub świadomie negatywna) postawa, w najlepszym razie - obojętność na degradację środowiska. Jeżeli do tego dodać brak porządku (chaos kompetencyjny) i brak władzy (m.in. bezradność ONZ) - to trudno liczyć na doskonałość umów międzynarodowych i programów ochrony środowiska.

Deklaracja z Rio pt. Rozwój a środowisko czy też nowa Konwencja międzynarodowa o ochronie środowiska obszaru Morza Bałtyckiego - to swego rodzaju współczesne Biblie.

L.M.M. - Co stoi na przeszkodzie - zwiększania bezpieczeństwa ekologicznego?

Z.B. - Pogoń za zyskiem za wszelką cenę! Weźmy przykład Kompleksowego Programu Ochrony Bałtyku, zwanego Task Force. Za kredyty z banków zagranicznych (m.in. z Banku Światowego) - prowadzone są badania stanu zagrożenia. Za wysokie honoraria - zachodni eksperci odkryli, że Zatoka Gdańska i Zatoka Pomorska są zanieczyszczone.

Już w Średniowieczu ukształtowała się zasada, że "na pożarach nie wolno zarabiać". Przypomniałem tę zasadę podczas Konferencji Rektorów Uniwersytetów Bałtyckich w Visby w 1991 r., z udziałem pary królewskiej Szwecji. Wspomniałem też o własnej propozycji utworzenia Międzypaństwowego Funduszu dla Ochrony Bałtyku - jako organizacji międzynarodowej typu "non-profit". Idea ta wciąż "wyprzedza czas".

L.M.M. - Czy w perspektywie totalnej katastrofy jest jakaś nadzieja?

Z.B. - Zahamowanie procesu degradacji środowiska nie jest możliwe bez kontroli międzynarodowej i bez odpowiedzialności państw za szkody ekologiczne. Stary slogan "Po pierwsze - prewencja", należy uznać za anachronizm, proponując nowe hasło "Kontrola i odpowiedzialność - to serce prewencji".

Kontrola międzynarodowa zależy od rozwoju stosunków międzynarodowych, a odpowiedzialność państw - od dobrej woli państw.

L.M.M. - Jak poszukiwać sojuszników - w sprawach ekologii praktycznej, filozoficznej i stosowanej?

Z.B. - Trzeba walczyć także i piórem. Ktokolwiek się dopuszcza machinacji w polityce, musi się obawiać, że zostanie to wykryte przez media. Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego po największej katastrofie radzieckiego reaktora atomowego brak było krytycznych ocen pod adresem Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej? Przecież politycy dokonali gigantycznej manipulacji, ograniczając się do przekształcenia dotychczasowych rezolucji międzynarodowych w umowy międzynarodowe. Tak zwani eksperci nie zrobili niczego więcej! W środkach masowego przekazu znowu zapanowała cisza.


Copyright by Ludwika Malewska-Mostowicz - Laboratory of Intercultural Translation
[Ostatnia modyfikacja: 1 września 1999 r.]

Adres e-mail:ludwika-m@kki.net.plskrzynka 


[Strona główna | Informacja o Laboratorium | Teksty]