SPIS TREŚCI
Ludwika Malewska-Mostowicz - Niektórzy twierdzą - że najbardziej popularnym instrumentem są skrzypce. Istnieją w baśniach, legendach, biografiach twórców z różnych dziedzin. Dwie rozgałęzione linie - tradycji lutniczej i tradycji muzykowania - u źródeł mają tajemnicę.
Agata Sapieha - Rzeczywiście, nie wiadomo, kiedy powstały pierwsze skrzypce. Trudno wyjaśnić przyczyny popularności tego instrumentu. A już najtrudniejszą sprawą jest atmosfera uczuciowych więzi człowieka z "małą czarodziejską skrzyneczką", strunami i smyczkiem.
L.M.M. - Pani sztuka związana jest z historią Zespołu Muzyki Dawnej - Il Tempo. (Założyła Pani Zespół i prowadzi - do dziś). Tradycje dawnego muzykowania zostały odnowione na przełomie XVIII i XIX wieku. Odkryto wówczas na nowo dawne instrumenty. Rozgorzał spór między Klasycyzmem i Antyklasycyzmem w kulturze europejskiej. Paradoksalny splot muzyki dawnej i nowej prowadził do nieoczekiwanych odkryć.
A.S. - Odkrycia te trwają do dzisiaj, także w każdym z nas (nie tylko w pracy i w osobowości profesjonalistów). Droga do dobrej pracy w Zespole - to wiele lat trwająca próba. Dobierają się charaktery, sposoby rozumienia i twórczości.
Wsłuchaj się w gonitwę myśli Bacha
Płaczą skrzypce łzami wielkiego człowieka
Czujesz fugę łez na policzku -
Tak spiesznie jedna przed drugą ucieka
Widzisz małość swą wobec muzyki
Którą Stwórca natchnął wybranego
Jeśli tę harmonię zrozumiesz
Pojmiesz fugę dni życia doczesnego...
L.M.M. - Kultura synkretyczna epoki przełomu sprzyjała wynalazkom w sztuce. Dawnym elementom kultury nadawano nową funkcję i sens. Tak widzę historyczne uzasadnienie faktu, że muzyka dawna jest i dziś znaczącym nurtem w rozmaitych odmianach twórczości. Zespoły instrumentalne i wokalne pracują na materiale historycznym.
Czy twórczość w dziedzinie muzyki dawnej - to sfera nauki, sztuki czy intuicji?
A.S. - Każda realizacja dawnej partytury powinna być poprzedzona studiami starych manuskryptów. Jest też konieczność odczytywania "między liniami" partytury. Tam są ukryte szczegóły, które przez autora nie zostały zapisane.
Trzeba je odkryć w możliwościach instrumentów, ludzi, w zwyczajach, wnętrzach, śladach pejzażu - dawnej epoki.
L.M.M. - Czytanie zapisu - dla Pani oznacza początek - realizacji muzyki na skrzypcach?
A.S. - Tak - przede wszystkim. Czytanie partytur - to "próbowanie na skrzypcach", które trzymam w ręku. Poszukuję - odkrywam, o ile można uzyskać cechy dźwięku (siły, barwy, artykulacji i rodzaju nasycenia) - które zostały przez dawnego kompozytora zapisane i niezapisane.
Wiele muszę się domyślać i rekonstruować. Trudno powiedzieć - czym są realizacje muzyki dawnej. Mają wiele z rozmaitych dziedzin twórczości materialnej i niematerialnej. Rekonstrukcja zapisu często prowadzi do rekonstrukcji instrumentu (i odwrotnie).
L.M.M. - Na jakim instrumencie grywa Pani - najczęściej i najchętniej?
A.S. - Najczęściej grywam na skrzypcach barokowych - ale nie tylko. Skrzypce - to mój ulubiony instrument, lecz nie jedyny. Dawne skrzypce - można zrekonstruować, zmienić albo używać - jako instrumentu całkowicie historycznego.
Proszę, oto mój skromny zbiór: skrzypce barokowe, rebec, fidel, mazanki (ukochane mazaneczki), skrzypce piccolo (maleńkie skrzypeczki - raczej nie spotykane w Polsce, o specyficznym dźwięku). Współpracuję ściśle z lutnikiem (Andrzejem Kuczkowskim), który dba o małą kolekcję.
L.M.M. - Grywa Pani na różnych instrumentach, które można nazwać - różnymi odmianami skrzypiec?
A.S. - Tak jest. Jest to konieczne. Dawne instrumenty i współczesne nawzajem się uzupełniają. Uważam, że realizacja muzyki na skrzypcach dawnych - udoskonala - i pogłębia granie - na współczesnych. Obserwując doświadczenia kolegów i własne, przypuszczam, że jeżeli ktoś grywa wyłącznie na instrumencie współczesnym - trudno mu przejść do muzyki na instrumencie dawnym.
L.M.M. - Różnorodność instrumentów dawnych decyduje o bogactwie dawnej muzyki, o jej losach w dniu dzisiejszym.
Dowodem są koncerty Kwartetu Braci Kuijkenów oraz zespołu La Petite Bande (pod dyrekcją Sigiswalda Kuijkena). Znakomite instrumentarium, niepowtarzalne piękno koncertów...
A.S. - Jest to jeden z przykładów bogactwa instrumentacji: wspaniała rekonstrukcja i realizacja wszystkich Koncertów Brandenburskich J.S. Bacha. Wieland Kuijken gra (zamiennie) na wiolonczeli i na violi da gamba, Sigiswald - na skrzypcach barokowych, altówce oraz skrzypcach piccolo. Konieczne są flety rozmaite, rogi, oboje, klawesyn. Wielkie wydarzenie. Ogromnie dużo uczę się od Wielanda Kuijkena.
L.M.M. - Ostatnim Pani nabytkiem - są skrzypce piccolo. Jak ważny jest ten instrument?
A.S. - Dla mnie bardzo ważny. Piccolo - to małe skrzypce, "nie do wszystkiego". Niezbędne są do wykonania, na przykład, Orfeusza Claudio Monteverdiego, Pierwszego Koncertu Brandenburskiego Jana Sebastiana Bacha. Staram się nawiązać kontakt - z tym cennym instrumentem także.
L.M.M. - ...Uczy się Pani nowych tekstów muzycznych, nieznanych dotąd instrumentów muzycznych, tajników brzmienia...
A.S. - W obliczu wielkich dzieł i realizacji - uzmysławiam sobie, jak wiele zyskują dawne utwory, kiedy przekraczamy barierę jednolitości instrumentarium, poszukujemy środków wyrazu... Im dłużej przebywam w świecie muzyki dawnej - tym bardziej chcę przybliżyć się do oryginalnego brzmienia...
L.M.M. - Różnorodność w sztuce wydaje mi się zjawiskiem najważniejszym - powiedziałabym - konstytutywnym. Bez różnorodności nie istnieje dynamika w poznawaniu istoty brzmienia, rozwój twórczości w muzyce. Nie ma szansy, aby uchwycić cechy stylistyczne nurtu, oryginalnego dzieła - bez doświadczenia różnorodności?
A.S. - Pragnę, w tym miejscu podkreślić, że wielość rzeczywistości (czy różnorodność w sztuce) nie jest możliwa bez zaangażowania się całą osobowością - w różnorodność świata. Wszystkie doświadczenia (potoczne i niezwykłe) są mi potrzebne do tego, żeby lepiej grać. Lubię, na przykład, śnieg:
- miliony płatków a każdy inny
- czy widzisz ten bielutki najdelikatniejszy
- a on już się roztopił
w krainie ludzkich oddechów...
L.M.M. - Przypomnę, że taki punkt widzenia - jest dzisiaj znany na świecie - jako pogłębione myślenie ekologiczne. Także - w muzyce, w sztuce - wszystko jest ważne, każdy dźwięk i każdy fragment realności (por. kompozytor Jorge Antunas - z Brazylia). Nie jest to "współczesny wynalazek". Istnieje, m.in. w dawnej sztuce flamandzkiej (w malarstwie, muzyce) - jako niezwykła jedność człowieka ze światem - kulturą - przyrodą - nieskończonością.
A.S. - Tak. To są źródła niezwykłego artyzmu - z tego co zdołałam zaobserwować w dziełach wielkich mistrzów, a także - w twórczości Wielanda Kuijkena. W krajobrazie, zwyczajach, w obrazach Breugla, Braci van Eycków - jest zapisana i ta - dziś wykonywana muzyka dawnych artystów. Jest ona zakorzeniona w krajobrazie, tradycji. Kreuje - zwyczaje. Jest konsekwencją talentu, intuicji, magii zapisu i możliwości instrumentów.
L.M.M. - Źródła muzyki dawnej w Europie - wymagają nieskończonego dialogu w tradycji (H.G. Gadamer, Prawda i Metoda, 1960). Znakomity dyrygent, teoretyk i filozof muzyki - Nikolaus Harnoncourt mówi, że zetknięcie się z muzyką dawną - to dialog wielowymiarowy (por. Dialog Muzyczny, 1986).
...Uczestniczenie w dialogu - to włączenie się do muzycznej rozmowy, dźwięków. Jaki aspekt muzycznej rozmowy realizuje praca nad rekonstrukcją dzieła? Jaki to "model"?
A.S. - Rekonstrukcja tekstu muzycznego, m.in., może być swobodna - w pewnym zakresie. Otóż, taka - która polega na doborze instrumentów dla realizacji basso continuo. U niektórych kompozytorów (u Couperina) bywa swobodna i w basso continuo i w doborze instrumentów melodycznych. A to nie oznacza - że jest dowolna. Przygotowanie i realizacja - to dialog rekonstruujący, muzyczny i międzykulturowy.
L.M.M. - Różnorodność w sztuce, różne specjalności, działania, instrumenty - to także realizacja dialogu (nawiązując do myśli Harnoncourta). Pani biografia artystyczna - jest przykładem?
A.S. - Być może. Wymienię niektóre tylko moje zajęcia: nauczanie w szkole muzycznej i w Akademii Muzycznej, kierowanie zespołem Il Tempo, współpraca z polskimi i zagranicznymi zespołami i artystami, koncerty, nagrania, studia niezbędne dla realizacji dawnych partytur. Ostatnio podjęłam studia w Dreźnie - u Simona Standage. Koncertujemy razem. Nagrywamy płyty.
L.M.M. - Jaki to rodzaj studiów?
A.S. - W Londynie istnieje Collegium Musicum 90. Prowadzi je Simon Standage (dawniej solista Zespołu Trevora Pinnocka) znakomity skrzypek. Od lat wykłada w Akademie fr Alte Musik w Dreźnie.
L.M.M. - Muzyka - to sztuka abstrakcyjna. Nie wymaga podtekstów programowych. Pani pasją jest fotografowanie - przeciwieństwo abstrakcji. Świetne są Pani zdjęcia. Ślady pięknego pejzażu, architektury, wnętrza, sylwetki osób (współmuzykujących), instrumenty - to bardzo ciekawe uzupełnienie dokumentacji muzykowania.
Co jest dla Pani ważniejsze - pasja poznawcza, czy twórcza? Co jest ważniejsze w realizacji muzyki dawnej - ulotność chwili, odczytywanie tajemnic dawnej sztuki (z niepełnych manuskryptów) czy też - odkrywanie, formułowanie i utrwalenie zasad stylu wykonywania dawnych partytur?
A.S. - Myślę - że jest - jak w muzyce - pogranicze trwałości i ulotności stylów, nurtów, zdarzeń.
L.M.M. - Może najpierw, precyzacja terminologiczna. Ułatwi zrozumienie skomplikowanego procesu rekonstrukcji tekstu muzycznego.
A.S. - Bardzo proszę. Zacznijmy od przykładu kłopotliwej wieloznaczności słowa "partytura".
L.M.M. - Nie sądzę, żebyśmy mogły podać definicję, raczej podstawy metody formułowania definicji odrębnych, w polu dwu różnych znaczeń słowa "partytura"?
A.S. - W odniesieniu do przekazów muzyki dawnej - proponuję pojęcie "zapisu". Jest to jeden z wariantów - (innego niż potocznie i współcześnie) rozumienia słowa "partytura".
L.M.M. - Wprowadzamy, zatem, zastrzeżenie. Pojęcie partytury - stosujemy najczęściej, kiedy (oprócz zapisu poszczególnych głosów) istnieje zapis całości dzieła?
A.S. - W tym dokładnie sensie, pojęcie partytury przyjęło się używać - w odniesieniu do zapisów muzyki - dopiero około XVIII wieku. Wcześniej - stosowano zapisy poszczególnych głosów. Całość - niemal nie istniała.
L.M.M. - Notowano jednak, krótkie sugestie na temat - "Jaka jest całość?".
A.S. - Tak robiono. Sugestie zawarte bywały w tytule, warunkach oraz w uwagach do realizacji.
L.M.M. - Dziś używa się znacznie rozszerzonego pojęcia partytury. Zapis - (podstawa realizacji różnych) jest przez Nikolausa Harnoncourta traktowany jako partytura "muzycznego dialogu", lub "mowy dźwięków". Realizator ma bardzo trudne zadanie. Rekonstruuje tekst, epokę, instrumenty, sposób myślenia i muzykowania. Traktuje muzykę jako rozmowę w tradycji.
(Istnieje tu wyraźna analogia między hermeneutyką - to jest metodą rozumienia - tekstu słów i tekstu, który jest zapisem dżwięków. Jest to analogia między filozofią N. Harnoncourta oraz H.G. Gadamera, a także - filozofią Claudio Monteverdiego.)
A.S. - Ogólne pojęcie partytury - zawiera strukturę doświadczenia, praktyki wokalnej, instrumentalnej, pracy dyrygenta i innych. Łączy teorię, historię muzyki z filozofią - sztuki, twórczości, kultury.
L.M.M. - Według koncepcji Harnoncourta - dialog sztuki oraz synteza sztuk - istnieją od źródeł muzyki i teatru. Nawzajem się przenikają?
A.S. - To bardzo pomaga - w rekonstrukcji i realizacji zapisów dawnej muzyki. Rekonstrukcja linii dramatycznej i melodycznej - oto uzupełniające się aspekty pracy. Pogłębiona struktura dramatycznego układu głosów ludzkich i instrumentów wpisana jest w najdawniejszy teatr.
L.M.M. - Praktyczne źródła i konsekwencje filozofii muzyki?
A.S. - Tak. Bardzo istotne. Każdy z wykonawców pamięta - o przenikaniu się linii melodycznych i dramatycznych, o aspektach, elementach struktury całości i o całości.
L.M.M. - W rezultacie ustaleń terminologicznych - zapis, partytura, tekst muzyczny - to względne synonimy. Używając każdego z nich - trzeba wprowadzać zastrzeżenia funkcjonalne, strukturalne, definicje.
A.S. - Dla mnie - tkwi tu przede wszystkim - problem praktyczny.
L.M.M. - Zatem - muzyka dawna - to nauka czy sztuka? Wiem, że ogromne znaczenie ma współpraca instrumentalistów, inscenizatorów i dyrygentów (w trakcie realizacji muzyki dawnej) oraz muzykologów.
A.S. - Nie sądzę, aby można było oddzielić strony wymienionych przez Panią procesów twórczych. Staram się realizować różnorodność w sztuce, pamiętając o korzeniach, historii, o wielofunkcyjności mojej pracy... o przyszłości...
L.M.M. - Muzyka - to twórcze czytanie?
A.S. - Czytanie - także. Fascynuje mnie sytuacja, w której dawne partytury - to rodzaj szyfru kulturowego. Staram się go czytać najlepiej - jak umiem. Najtrudniej wyważyć proporcje między rozumieniem historii a współczesności, między rygorem zapisu a stylem oraz zakresem improwizacji. Istnieje także szyfr harmoniczny (cyfrowe oznaczenia basso continuo).
L.M.M. - Improwizacja - znaczy co innego - w rozmaitych nurtach, stylach i epokach?
A.S. - Oczywiście, że tak. Ustalmy, roboczo terminologię w naszej rozmowie.
L.M.M. - Pojęcie improwizacji - w kontekście muzyki dawnej - jest wielowymiarowe. Od jakich czynników zależy?
A.S. - Możemy mówić tutaj - o trzech płaszczyznach zależności, wydzielenia - znaczeń i wymiarów. Pierwsze znaczenie - to typ improwizacji uzależniony od sposobu czytania zapisu, drugie - zależność od tak zwanego pierwiastka twórczego, trzecie - od doboru głosów i instrumentów.
L.M.M. - Czym jest pierwiastek twórczy?
A.S. - Możliwie swobodny wybór środków realizacji. Oznacza to, że realizacja jest wypełnieniem "pustych miejsc" zapisu, zgodnie z zasadą swobodnego wyboru (na ogół ze strony dyrygenta).
L.M.M. - Jakie są dziedziny (zakresy) swobody?
A.S. - Swoboda wyboru - dotyczy typu instrumentów, charakterystyki głosów wokalistów.
L.M.M. - Szczegóły improwizacji a pierwiastek twórczy?
A.S. - Szczegóły improwizacji zawarte są w warunkach, które można odczytać z tekstu kompozytora, ze wskazówek do interpretacji, z wiedzy o kulturze, o uwarunkowaniach przyrodniczych i humanistycznych epoki.
L.M.M. - Pierwiastek twórczy - to kategoria metodologiczna czy metafizyczna (bliżej logiki czy intuicji) w sztuce?
A.S. - Uważam - że i jedno i drugie. Tajemnica - genezy skrzypiec - to jedna z ważniejszych tajemnic muzyki dawnej. Może dlatego tak mi bliska - ponieważ zawsze lubiłam grać na tym instrumencie. Lubię uczyć. Razem z moimi uczniami badam tajniki i sprzężenia człowieka z instrumentem, przestrzenią i innymi ludźmi. Jest w tym i żelazna logika i metafizyka (por. N. Harnoncourt).
L.M.M. - Improwizacja - to realizowanie pierwiastka twórczego oraz lektura zapisu?
A.S. - Tak. Pierwiastek twórczy realizacji odczytujemy z zapisu, ale i z interpretacji, z rodzaju filozofii twórczej. Przykładem może być Combatimento di Tancredi et Clorinda (utwór muzyczny Claudio Monteverdiego - według fragmentu tekstu Torquato Tasso pt.: Jerozolima wyzwolona) - z roku 1624.
L.M.M. - Słuchałam tego utworu w czasie jednego z Festiwali Muzyki Dawnej w Zamku Królewskim - w Warszawie. Znaczącą rolę w czasie wieczorów dawnej muzyki - odegrały realizacje - w wykonaniu Pani oraz zespołu Il Tempo.
A.S. - Miała więc Pani okazję zaobserwować - jak dramaturgia tekstu oraz muzyki - są ściśle ze sobą splecione. Na tym przykładzie łatwiej mówić o improwizacji. Granice dowolności w Combatimento... zakreślone zostały przez dokładnie zapisaną dramaturgię tekstu muzycznego. Instrumentacja (dowolna - w ramach określonych przez funkcję basso continuo i grupę melodyczną) - jest dziełem współczesnego realizatora, jest interpretacją. Zgodnie z zaleceniem Monteverdiego - artykulacja i instrumentacja - powinny dokładnie odzwierciedlać tekst.
L.M.M. - Improwizacja, w tym kontekście - jest wieloczynnikowa i wielowymiarowa. Ma Pani - w sferze problemów improwizacji ogromne doświadczenie praktyczne.
A.S. - Studia manuskryptów, koncerty, praca z uczniami i Zespołem Il Tempo, rozmaite doświadczenia i konfrontacje...
L.M.M. - Moje doświadczenie - to czytanie szyfru kulturowego dawnej muzyki, metoda intuicji, porównań, dzięki - niezapomnianym wieczorom Pani realizacji. Wtedy - lektura tekstów muzycznych, literackich, filozoficznych - okazuje się syntezą. Muzyka tych wieczorów, w kontekście dialogów - kiedy staram się zrozumieć wszechstronność i dynamikę Pani osobowości - jest kluczem do tradycji również...
A.S. - Jest wiele kluczy do tradycji. Moja praca jest jednym z nich. Cieszę się - kiedy muzykowanie staje się pomostem - między historią a dniem dzisiejszym.
L.M.M. - Filozofia muzyki, dialogu, kultury, nurtu i stylu muzyki dawnej - dla laika jest niezmierzonym, wielowymiarowym światem. Pani praca nad teorią i praktyką improwizacji - daje wyniki o zasięgu znacznie szerszym aniżeli się Pani wydaje. Słuchacz otrzymuje klucz do skarbów języka muzycznego. Ale nie tylko. Otrzymuje sposoby uaktywnienia (uśpionych często) pokładów podświadomości kulturowej. Dzięki magii muzycznego wieczoru następuje przypomnienie dzieł - Michała Anioła, Flamandów, rozświetlonych pejzaży - wizji z dawnego malarstwa Europy. Tradycja - urzeczywistnia się w przestrzeni dźwięków.
A.S. - Żeby się lepiej nawzajem rozumieć - uzupełniam cytowany przez Panią - zestaw symboli sztuki - które są mi bliskie: iluminacje, malarskie dopełnienia dawnych muzycznych tekstów, opisów i świadectw tylko improwizowanych (i nie) realizacji; dzieła Rodina (warianty rzeźbiarskie miłości, wszelkich spraw człowieka)...
L.M.M. - Swoistym dziełem sztuki jest "dzieło o dziele". Często wspomina Pani znaczenie autorskich wypowiedzi - muzyków, muzykologów, laików wobec zawodów muzycznych - czerpiących z muzyki - "wodę i powietrze". Obcowanie z muzyką dawną - to klucz do lektury książek - N. Harnoncourta, Claudio Monteverdiego i innych "dzieł o dziełach", wśród których należy wymienić monografię Ewy Obniskiej o Claudio Monteverdim - pasjonujący tekst.
A.S. - Problemy improwizacji w nurcie muzyki dawnej - to jeden z przykładów, że muzyka dawna i współczesna wzbogacają się wzajemnie. Najwięcej wie o tym artysta, który stara się przechodzić z historii do współczesności i odwrotnie. Czasami - ta druga droga jest o wiele trudniejsza.
L.M.M. - Czy gra na skrzypcach jest pracą - symbolem i konkretem? Czy pozwala odczuć mocne zakorzenienie w tradycji europejskiej?
A.S. - Tak - i jeszcze więcej. Skrzypce - przyszły do nas z krajów Wschodu. Dokumenty mówią, że w Europie pojawiły się około 1535 roku (tak mówi D. Boyden). Niejasny jest spór dotyczący historii skrzypiec, na podstawie dokumentów francuskich i włoskich. Ślady historii skrzypiec utrwalone zostały na dawnych rycinach flamandzkich i hiszpańskich.
L.M.M. - Istnieją w kręgu tak zwanego malarstwa prymitywnego (z Włoch, Francji i Flandrii, w obrazach dawnych mistrzów wielu kultur). Najdawniejsze malarstwo europejskie, przekazy dawnych mitów w tradycji ustnej i pisanej, muzyka i poezja wędrowców - to bardzo ciekawe świadectwa.
A.S. - Muzyka, poezja, synteza rozmaitych sztuk przetrwała do dzisiaj w tradycji teatru, w nurcie kulturowym - przekazywanym przez trubadurów, truwerów, skaldów, poprzez sztukę zwaną - Minnesang, Meistersang. Istnieje bardzo duża różnorodność współczesnych nurtów i zespołów. Odkrywają i kontynuują dawne tradycje.
L.M.M. - Słucham koncertów grupy - Il Tempo, Ars Nova, Il Canto (z którymi Pani występuje - kierując lub współgrając), Fiori musicali... Jest kilka bardzo ciekawych płyt - z repertuarem muzyki dawnej - polskiej i obcej. Żmudne studia, rekonstrukcja, przygotowania, eksperymenty - to jedna strona sztuki. Inna - to moment w realizacji, który muzyk uznaje za konieczny jako - zwieńczenie: to jest koncert, nagranie.
A.S. - Staramy się ciągle powiększać repertuar.
L.M.M. - Jak opowiedzieć laikom (wobec muzycznego zawodu) - o życiu artysty - kiedy muzykowanie - jest jak rzeźbienie w kamieniu. Równocześnie urzeczywistnia - w człowieku i jego dziełach to - co najbardziej ulotne? Co to jest?
A.S. - To się nazywa - moja praca. A generalnie mówiąc - to jestem ja. Wszelkie szczegóły będą już drugorzędne. Naturalnie - każde życie ma swoje etapy. Skoro na chwilę cofnę się pamięcią - przypomnę sobie początki pracy grup, z którymi związana jestem do dzisiaj (ll Tempo, Il Canto, Ars Nova). Grałam też w orkiestrze Opery Kameralnej. Dobrze wspominam koncerty z ciekawymi partnerami z Niemiec, Hiszpanii, Rosji. Anglii ...
L.M.M. - Czy nie jest tak - że różne sytuacje koncertowe, warsztaty prowadzone przez znakomitych muzyków - ułatwiają porównawcze odczytywanie dawnych partytur?
A.S. - Oczywiście, że tak. Porównania, odkrywanie rozmaitych wariantów, badanie możliwości realnych człowieka i instrumentu - to jest praca. Staram się jak najwięcej nauczyć od innych. Pośród rozmaitych stylów czytania i muzykowania (dawniej i dziś) szukam swojego miejsca.
Nie wyobrażam sobie swojej drogi bez innych ludzi. Nie wyobrażam sobie lepszej metafory o mojej pracy, aniżeli "rzeźbienie w kamieniu". Uzupełniam: bardzo wiele daje mi kontakt z dziełami Rodina. Rzeźby Rodina mają muzykę "wychodzącą" z kształtu, faktury wnętrza. Mają rodzaj napięcia. Nosi je w sobie każdy z nas.
L.M.M. - Doświadczenie porównawcze istnieje w Pani życiu w kilku sferach funkcjonowania muzyki - w teorii, zapisie, w kontekście kulturowym dzieła muzycznego, w praktyce dochodzenia do najlepszej możliwie realizacji. Pracuje Pani z rozmaitymi instrumentalistami. Uczy Pani w szkole gry na skrzypcach.
Co jest ważniejsze? Poszukiwania interpretacyjne oscylują zwykle między traktatem z teorii muzyki, partyturą, uczeniem się i uczeniem innych?
A.S. - Wszystko jest ważne. Naturalnie, jednak muzykowanie - to działalność praktyczna. Teorię muzyki traktuję wyłącznie jako narzędzie, a nie jako cel sam w sobie. Problemy techniczne i interpretacyjne ze sfery gry na skrzypcach są ściśle powiązane. To, że gram przeważnie na skrzypcach barokowych, uczę gry na skrzypcach i barokowych i współczesnych - ułatwia i poszerza moje poszukiwania. Praca z instrumentem - to, przede wszystkim, żmudne badania nad sobą.
L.M.M. - Co to znaczy? Wokaliści oraz - ci, co grają na skrzypcach, mają wiele wspólnego ze sobą. Wymieniają się doświadczeniami. Dlaczego?
A.S. - Gra na skrzypcach - to poszukiwania sposobów artykulacji, rezonansu, barwy, tempa itd. W wokalistyce - jest podobnie.
L.M.M. - Wielkie śpiewaczki bardzo często zaczynały od gry na skrzypcach (na przykład Gudrun Volkert, Nina Stano, Hasmik Papian). Nie wiem: czy bywało odwrotnie? Wydaje mi się, że w obu przypadkach ważne jest poznanie własnych możliwości. Partytury muzyki dawnej - ze swoimi tajemnicami i łamigłówkami - uczą myślenia porównawczego. Wyobrażam sobie, że zapis muzyczny jest podstawą bardzo trudnej, wielowymiarowej realizacji.
Jak uzyskać bogactwo muzykowania, kiedy artysta dzisiejszy "wkłada swoją interpretację w przestrzeń" - między uproszczeniem i wzbogaceniem odnalezionej partytury. Jak uzyskać złoty środek w tej sytuacji?
A.S. - Jeżeli się, w ogóle, chce grać muzykę dawną - trzeba niezmordowanie poszukiwać dźwięku. Czytanie dawnych zapisów uczy wydobywania z instrumentu bardzo subtelnych niuansów. Uczy budowania linii melodycznej - w oparciu o "rozczłonkowanie wielowymiarowego tekstu muzycznego". Ciągle zadaję sobie pytanie - jak grano niegdyś, jak teraz i jak będziemy grać (m.in. na skrzypcach)... Doświadczenie muzyczne jest, w ten sposób, poznaniem samego siebie, poznaniem instrumentu - we wszystkich możliwych komplikacjach.
L.M.M. - Czy można powiedzieć, że dzisiejsza realizacja muzyki dawnej - to rodzaj archeologii i rekonstrukcji?
A.S. - Owszem. Jest to stosowna nazwa dla poszukiwań w sferze dźwięku. Doświadczenie potoczne - także wzbogaca, ułatwia poszukiwania. Obserwuję - pory dnia i roku, odmiany nastroju - w deszczu, zmierzchu, słońcu...
Deszcz...
... chciałbyś - żeby przestał padać
ale on coraz gęstszy
zmywa z Ciebie złudne nadzieje
nie rozpaczaj
teraz będziesz szczęśliwy...
L.M.M. - Różne dziedziny twórczości bywały identyfikowane z archeologią i poszukiwaniem. Czy w muzyce jest inaczej?
A.S. - Poszukiwania rekonstruujące w sferze muzyki dawnej - wytwarzają szczególną przestrzeń emocjonalną. Jest to rodzaj odczucia. Odczucie nie może być zastąpione przez żadną teorię ani filozofię. Muzyka dawna dla współczesnego realizatora - to sposób bycia.
L.M.M. - Niezwykłość sytuacji jest dlatego, jak sądzę, wyjątkowa - że muzyka otwiera przestrzeń kultury (rozciągniętą między "dawniej a dziś"). Realizacje dawnych mistrzów uświadamiają - że w człowieku i w świecie - istnieje nieskończenie wiele wymiarów - nieznanych dotąd i otwartych.
A.S. - Przykład - na obrazach dawnych mistrzów, w ich muzyce - jest to - co jest i bywa w każdym człowieku: Chciałoby się powiedzieć np. tak, że...
Dzieciątko
tyle już
razy rodziło się w żłobie -
a czy chociaż raz -
w Tobie...
L.M.M. - Pani twórczość jest tak wszechstronna - że zmuszona jest Pani dość często, jak przypuszczam, dbać o drogowskazy, żeby nie zboczyć na bezdroża. Jakie to drogowskazy?
A.S. - Najważniejsze jest doświadczenie pozytywne (dobra, życzliwości, prawdy). Ono spontanicznie prowadzi do stanu mobilizacji całej osoby ludzkiej. Unikam doświadczeń negatywnych - bardzo i niepotrzebnie demobilizują. Rodzaj twórczości, który wybrałam, wymaga - mrówczej pracy, konsekwencji, dyscypliny. Jednym z podstawowych warunków jest "postawa otwarta". Nie wyobrażam sobie, że powiem: wiem już wszystko na pewno. Nigdy nie wiem dość dobrze tego, co chciałabym językiem muzyki powiedzieć.
L.M.M. - Są rozmaici wokaliści i instrumentaliści (np. Gudrun Volkert, Kevin Kenner), którzy myślą podobnie. Uważają, że całe życie jest poszukiwaniem: doskonałego dźwięku, najlepszego wariantu konkretnego tekstu muzycznego, optymalnego stanu - w którym artysta czuje, że wydobył z siebie (partytury i instrumentu) - wszystko, co najlepsze. Czy nie jest tak, że artyście towarzyszą dwa względnie przeciwne stany myśli i uczuć: zwątpienia i wiary - wiara i wątpienie w odkrycie najlepszej muzycznej wizji, co najmniej - odkrycie jakiegoś paradoksalnego fragmentu świata - to sens życia?
A.S. - Moja praca jest poszukiwaniem. Odkrywam sprzeczności, paradoksy - w sobie i w muzyce. Nie jest to nic niezwykłego. To - codzienność. Słucham i analizuję. Czytam partytury, traktaty, literaturę piękną i dokumenty, ćwiczę... Tak, żeby odkrywać "smak epoki", z której utwór pochodzi a realizuję utwór dawny w dwudziestym wieku.
Dużo ćwiczę sama i z kolegami. Bardzo lubię koncerty i kursy mistrzowskie z wybitnymi muzykami. Konieczne (jak uważam) są spotkania artystów z rozmaitych stron świata, kultur i stylów muzykowania. Najważniejsze drogowskazy w życiu człowieka - to praca, inni ludzie i arcydzieła...
L.M.M. - Muzyka jest uważana potocznie za dziedzinę najbardziej abstrakcyjnej twórczości. Czy to prawda?
A.S. - Tak, uważam taki pogląd za znaczne uproszczenie. Dzieło muzyczne rzeczywiście ma cechy czystej abstrakcji, podobnie jak czysta matematyka. Muzyka jednak nie istnieje w próżni. Żyje w wyobraźni twórcy i współtwórców, lecz także w kontekście kulturowym. Praca muzyka jest ciągłym spotkaniem.
L.M.M. - Co oznacza w warsztacie artysty "spotkanie"?
A.S. - Kiedy przeglądam (czy próbuję) fragmenty tekstów z literatury skrzypcowej - to realizuję fakt spotkania: konfrontacje tekstów, śladów odmiennych osobowości, zestawienie różnych typów wyobraźni muzycznej. Pisanie czy wykonywanie muzyki - to czytanie śladów piękna i świata.
L.M.M. - Każda chwila i okruch świata są ważne?
A.S. - Tak jest. Staram się o tym pamiętać...
Księżyc
- wszystkim oświetla drogę
a każdemu inaczej...
...Czy widzisz ten swój zakątek światła?...
Słońce
- tak jasne i radosne
a może ostre w dni okrutne...
...Czy czujesz ten ciepły promyczek dla Ciebie?...
Niebo
- przestronne, nieskończone...
...Patrz! Ten obłoczek tylko Twój!
Schwyć go! Zatrzymaj!
...Ale on już pofrunął...
L.M.M. - Doświadczenie - to otwarcie świadomości i podświadomości na piękno, które może być wszędzie?
A.S. - Tak. Inaczej nie mogłabym żyć i grać...
L.M.M. - Inspirują niezwykłe wnętrza, pejzaże, arcydzieła, sytuacje?
A.S. - Tak. Uważam, żeby dobrze grać muzykę dawną, trzeba starać się poznać świat (niezmierzone światy)...
L.M.M. - Dawni artyści Polski, Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Burgundii, Flandrii i in. - muzykowali tak, jak inspirowały ich piękne stare miasta i barwy natury...?
A.S. - Tak, nie można o tym zapomnieć. Stąd - życie musi być odkryciem, spotkaniem, ćwiczeniem, podróżowaniem. A że są przeszkody - to naturalne.
Żelazna kurtyna -
odgradzała nas od świata
...zniesiono ją...
...to my ją znieśliśmy? -
teraz odgradza człowieka
od jego Człowieczeństwa.
L.M.M. - Wyniki Pani pracy, wszechstronność zainteresowań świadczą o tym, że jest Pani niesłychanie ruchliwą osobowością (intelektualnie, emocjonalnie, artystycznie). Trudno, w tym kontekście, szukać stosownej nazwy dla - perfekcjonizmu zawodowego. Bywa tak - w odniesieniu do niezwykłych osobowości twórczych. Mają - naturalnie jakby wbudowany dar - doświadczenia hermeneutycznego?
A.S. - Jeżeli mówimy o rodzaju dążenia do doskonałości, to rzeczywiście sfera muzyki dawnej jest rodzajem pracy, która wiąże sztukę z hermeneutyką (sztuką rozmowy, rozumienia i interpretacji).
Lektura i rekonstrukcja tekstu muzycznego, rozumienie własne i wspólne - to warunki bardzo osobistej rozmowy oraz - dialogu dźwięków (w kulturze i w nieskończoności). Wystarczy zadanie - że chcę (sama lub z Zespołem) zagrać, jak najlepiej, dawną partyturę.
Przygotowanie do koncertu - wymaga szeregu etapów pracy: od ćwiczeń elementarnych do doskonalenia umiejętności muzycznego dialogu (poprzez epoki).
L.M.M. - Czy można mówić o rozwoju w sztuce? Sfera muzyki dawnej - to wykorzystanie w dniu dzisiejszym maksimum wiedzy, umiejętności i możliwości technicznych. Realizując dawną partyturę - jest Pani "archeologiem" i twórcą. Jak uzyskać właściwą miarę w tej sytuacji?
A.S. - W sferze muzyki dawnej liczy się wielostronność poszukiwań.
L.M.M. - Czy można mówić - o wynikach poszukiwań - jak o wynikach eksploracji - tradycji, sztuki, własnego wnętrza i tajemnic muzycznego współdziałania?
A.S. - Uważam - że można tak powiedzieć. Dalej - wymienię najważniejsze czynniki...
L.M.M. - ...skutecznego działania w sztuce...?
A.S. - Tak. Jest to szereg zależności. Skuteczne działanie w sztuce - zależy od artysty ale i od otoczenia. Moje życie jest pracą i poszukiwaniem. Ale nie zawsze, tylko niekiedy, czuję się tak, że mogę grać najlepiej jak potrafię - w pejzażu, architekturze, w domu, w ogrodzie.
L.M.M. - Czy wielostronność prac i poszukiwań? - Czyż nie muszą być wspomagane wielkim talentem koncentracji?
A.S. - Oczywiście, że tak. Sądzę jednak, że wielostronność i talent skupienia zawsze były cechą artystów, którzy chcieli coś po sobie zostawić. Przypuszczam, że dawni mistrzowie mieli po temu lepsze warunki. Różnorodność instrumentów, utworów pisanych czy wykonywanych, bogactwo więzi z kulturą i naturą - to był ich naturalny świat. Powstawały wielkie dzieła i wielkie realizacje.
L.M.M. - Rozumiem, że mówi Pani o ludziach Renesansu. W czasach późniejszych - wielostronność artysty i skuteczność jego pracy (zależna zawsze od możliwości skupienia) - kształtowała się bardzo różnie.
A.S. - Sądzę, że dylemat, bądź paradoks dobrej sztuki - zależy od maksimum koncentracji i maksimum otwartych horyzontów. Przełom XX i XXI wieku nie stwarza atmosfery sprzyjającej dla powstawania wielkich dzieł i wielkich realizacji. Pomysłowość czy doskonałość techniczna - to jeszcze nie wszystko.
L.M.M. - Ideał epoki Renesansu jest dla nas dzisiaj rodzajem mitu o "raju utraconym". Epoka nasza obfituje w rozliczne patologie. Istnieją też fakty i wieści pozytywne o niezwykłych osiągnięciach sztuki i cywilizacji. Żyjemy w ustawicznym pośpiechu. Jednocześnie, możemy się cieszyć faktem, że odkrywają się przed nami coraz to inne niezmierzone światy?
A.S. - Jest pewna przestrzeń trudności, które są udziałem artysty. - Uważam, że najtrudniejsze i najważniejsze dla każdego artysty jest pokonywanie sytuacji rozdarcia i rozproszenia (sił, środków, talentu). Za dużo jest wokół nas - konieczności zewnętrznych. Osobowość artysty jest bardzo delikatnym instrumentem.
L.M.M. - Rozproszenie - to rodzaj zwątpienia?
A.S. - Tak. Obronić może wiara.
Święci Tomasze -
Jeden - chciał zobaczyć rany
Drugi - będzie ich dotykał
A trzeci - je zada
by dowieść swego
Oto - do czego prowadzą
dowody - na wiarę...
L.M.M. - Zewnętrzność - jest koniecznością. Przypuszczam, że najlepiej zewnętrzność, środowisko - "oswoić" - jak mawiał Mały Książę. Oswajanie świata jest tak żmudnym zadaniem - że nie mamy czasu na zwątpienia?
A.S. - Ja też tak sądzę. Oto przykłady "mojego oswojenia": konieczności zewnętrzne, naciski - bardzo przeszkadzają, ale są faktem... Wykonywanie muzyki dawnej - to taki rodzaj sztuki, który kształtuje się w toku pracy, studiów, eksperymentów.
Jest to, moim zdaniem, klucz do Świata Muzyki.
Potrzebne jest stosowanie "Einfhlung" (intuicji wczuwania się - w tekst, osobowość, epokę, nastrój etc.). Ażeby wczuć się w rolę, potrzebne jest przygotowanie.
L.M.M. - Rozumiem, że potrzebny jest - spokój i czas?
A.S. - Czas jest bardzo ważny. Powinna następować stopniowa rekonstrukcja partytury, proces "wchodzenia w świat innego człowieka". To jest muzyczny teatr - o wielu akcjach, gdzie czas jest, wiązką rozmaitych czasów; przestrzeń - otwarta na współczesną realizację, historię i nieskończoność. Ważny jest styl. Czas jest niezbędny dla dojrzewania "pojęcia (idiomu języka) stylu" w osobowości artysty (por. W. Lutosławski)
L.M.M. - Czy w teatrze instrumentów, dramaturgii muzycznej - istnieją zdarzenia?
A.S. - Istnieją. Można tu mówić o przebiegu zdarzeń - głównie abstrakcyjnych i wewnętrznych. Istotą sztuki (tak zresztą - jak i historii) jest paradoks - splot wolności i konieczności, w pracy i w życiu artysty.
L.M.M. - Co jest głównym tworzywem instrumentalnego teatru?
A.S. - Muzyka i osobowość artysty.
L.M.M. - Czy jest tak - że artysta buduje sobie "konieczność wewnętrzną"? Stosuje do tego celu bardzo różne tworzywa? Jednym z najbardziej trudnych do opanowania jest własna osobowość?
W tej sytuacji, warunki życia w naszych czasach, a zwłaszcza w Polsce - prowadzą do takich konieczności zewnętrznych, które mogą być udręczeniem. Cierpienie - to także temat sztuki XX wieku. Czy jest to tworzywo konieczne - partytur i realizacji? (por. N. Harnoncourt, H. Baranowski, M. Siewniak).
A.S. - To zależy, jak o nim myślimy. Sądzę, że w sferze muzyki dawnej potrzebna mi jest sytuacja względnej harmonii i spokoju. Niekonieczne jest udręczenie w postaci ustawicznego pośpiechu. Nigdy nie zamierzałam i nie zamierzam brać udziału w jakimkolwiek wyścigu po cokolwiek. Ostrzegam, przed pochopnym przenoszeniem patologicznej wizji wyścigów na teren sztuki. Nie zamierzam uczestniczyć w czymkolwiek, co przypomina tragedię bohaterów z filmu pt. Czyż nie zabija się koni?
L.M.M. - Muzyka dawna ma coś w sobie z uniwersalnego teatru, gdzie tragizm miesza się z komizmem?
A.S. - Jest to dobra metoda na trudne sytuacje. To, co mnie męczy niesłychanie - to konieczność przechodzenia (bardzo szybko i czasami niespodziewanie) od sztuki do rzeczywistości i z powrotem... Bardzo często czuję, że dane mi było grać w tragikomicznym teatrze absurdu, kiedy dotkliwie czuję presję polskiej codzienności. Nie sądzę, żeby lawina codziennych uciążliwości życia musiała być bezwarunkowo udziałem artysty. Pragnę więcej ćwiczyć i studiować. Moim zawodem i celem życia są wynalazki w muzyce, a nie w kopalni codziennych absurdów.
L.M.M. - Problem jest polski, ale i uniwersalny. W XX wieku, przy wysokiej świadomości na temat roli sztuki i artysty, kiedy prawa człowieka nie powinny być łamane - twórca także nie powinien życiem płacić za możliwość pracy. Szkoda ginących talentów i niezwykłych osobowości.
A.S. - Dedykuję Pani uwagę niektórym dyrektorom, menagerom, ministrom... Dedykuję tym, którzy się zastanawiają czy być czy nie być mecenasem? Czy ochronić artystę przed zniszczeniem w trybach koszmaru rzeczywistości (por. Witkacy, Mrożek, Ionesco, J.W. Goethe)?
L.M.M. - Każda epoka miała w sztuce swoich mecenasów. Są to ludzie rozumni i wykształceni. Z zaciekawieniem oczekują dzieł najdoskonalszej sztuki. Oto ideał i rzeczywistość w krajach cywilizowanych.
A.S. - Mecenat w Polsce ma piękne tradycje od epoki Renesansu - poprzez znaczenie dworu króla Stasia w epoce Oświecenia - przez XX-lecie (bogate w wyniki polskiej nauki i sztuki) aż do chwalebnych wyjątków w dniu dzisiejszym. Zdarza się, że mecenas pomaga artyście odnaleźć drogę w świat.
L.M.M. - Problem idealnego mecenasa, w warunkach polskich, ma podstawowe znaczenie. Również i dlatego, żeby chronić artystę przed jednostronnością oraz przed niszczącym działaniem presji zewnętrznych.
Tradycja mecenatu w sztuce jest też dlatego ważna, ponieważ zdarza się, że zagubione zostaje elementarne poczucie bezpieczeństwa? (Jest to problem od dawna utrwalony w różnych dziedzinach sztuki, aktualny - w każdym okresie przełomu).
A.S. - Elementarne poczucie bezpieczeństwa osiąga każdy z nas - nie tylko dzięki dobrej organizacji i warunkom zewnętrznym. Równie ważna jest konstrukcja wewnętrzna osobowości artysty oraz stan jego zdrowia. Jest taki sposób, stosowany od dawna, żeby zachować optymalny stan osobowości i organizmu: łączność ze sztuką, naturą i życzliwymi ludźmi... Dla mnie jest to warunek życia i muzykowania.
L.M.M. - Nagrania i realizacje muzyki dawnej - w wykonaniu Pani i współdziałających zespołów - są dokumentem takiej postawy. Pokazują istnienie motywu, czy wątku, który można wypowiadać we wszystkich możliwych językach, albo pokazać bez słów. Jest to stan "bycia u siebie". Dzieła dawnych mistrzów muzyki (polskiej i obcej) stwarzają atmosferę niepowtarzalną "bycia u siebie".
Jest to, jak gdyby, mały teatr muzyczny, ograniczona - choć otwarta - przestrzeń sztuki, gdzie odbywa się dialog kultur, ludzi i instrumentów. Uczestniczenie w tym dialogu dowodzi, iż dramaty i radości ludzkie współtworzą - bezpieczeństwo. Jakie są najważniejsze dialogi artysty jako fakty uczestnictwa w sztuce, naturze, w odnajdywaniu siebie wśród innych?
A.S. - Być może, realizacje muzyki dawnej - to rodzaj treningu, drogi w stronę spokoju, jaki daje świadomość pełnego istnienia w sztuce i naturze. Doświadczam tej sytuacji, kiedy (studiując, czy podróżując "w sprawach muzycznych") szukam jedności sztuki i natury. Często odnajduję niepowtarzalne, ulotne chwile, które dają pewność. Jest ona niezbędna do muzykowania. Musi być stale odnawiana. Istnieje w atmosferze - katedry, ogrodu, w górach, "w obliczu wielkiej wody", w cieniach i światłach starej i nowej architektury, dawnych i nowych arcydzieł...
L.M.M. - Poszukiwanie pewności pośród urody arcydzieł i natury? Taka koncepcja muzyki i harmonii świata wydaje się bardzo cenna, pomaga się odnaleźć w labiryntach wszelkich nowoczesnych konstrukcji. Czy nie za mało wiemy...? Czy nie za mało wiedzą potencjalni słuchacze muzyki dawnej o jej roli ochronnej i twórczej?
A.S. - Myślę, że wiedzą za mało. Sądzę, że warto przypomnieć wszelkim specjalistom od edukacji, zwłaszcza w Polsce, jak ważna jest muzyka dawna. Przywraca świadomość łączności z tradycją uniwersalną, narodową. Przypomina, że ludzie nie pisali muzyki w pustce, ale pośród kultury i natury swoich czasów. I jeszcze jedno - muzyka, przenosi w inne czasy i przestrzenie. Wymaga pewnych skomplikowanych treningów. Umożliwia twórcze słuchanie i realizację muzycznych partytur.
L.M.M. - Czy nie jest tak - że muzyka funkcjonuje w tradycji kulturowej jak mit: - od źródeł do współczesności? Jest niezniszczalna, choć ciągle zmienia swą postać. Bywa - jak siła przetrwania i siła porozumienia?
A.S. - Sądzę, że dużo w tym racji. Każdy ma swoją ulubioną muzykę. Abstrakcyjność i muzyczność świata jest faktem. Znaczy tyle samo, a może i więcej, aniżeli niezliczone "teorie sukcesu".
Zdaję sobie sprawę, że arcydzieło i sukces w sztuce nie zawsze idą w parze. Nie zawsze współdziałają mechanizmy powstania wielkiego dzieła i mechanizmy rozpowszechniania. Warto przypomnieć - że liczy się w sztuce nie tylko spektakularny sukces, ale i przechowywanie trudnych do określenia wartości - bliskich wielu ludziom.
Każdy z nas jest rozdarty przez różnorodność świata. Zależy także od potrzeby "bycia u siebie". Muzyka dawna jest nurtem, który łączy sprzeczności. Wymaga niezwykłego profesjonalizmu, ale i otwarcia. Każdy z realizatorów muzyki dawnej musi się bez przerwy uczyć nowych rzeczy "ze świata". Jednocześnie doskonali szczegóły swego warsztatu artystycznego.
L.M.M. - Dylematy warsztatu współczesnych wykonawców muzyki dawnej - to jeden z modeli ruchliwego, twórczego stylu życia? Wydaje się przypominać: świat nie istnieje tylko po to, aby go konsumować?
A.S. - Uważam, że świat istnieje - aby go odkrywać i rozumieć, przeżywać, współtworzyć i przekazać dalej.
L.M.M. - Próby definiowania muzyki dawnej - jako zawodu i specjalności artystycznej - pokazują, jak nieuchwytna jest to sfera. Równocześnie - jak dalece penetruje rozmaite odmiany twórczości, style życia i myślenia. Muzyka może odmieniać codzienność. Czy nie jest tak - że realizacje muzyki dawnej uczą specyficznej wrażliwości?
A.S. - Identyfikuję się z tym twierdzeniem. Jest wiele grup, stylów muzykowania i sposobów rekonstrukcji dawnych partytur. Istnieje nawet, coś w rodzaju, "nieformalnego konkursu" - kto najlepszy. A równocześnie, słuchacze i twórcy ćwiczą ten niepowtarzalny rodzaj wrażliwości. Z czytania dawnych tekstów muzycznych (w ich środowisku kulturowym) - czerpiemy zdolność i siłę odkrywania nieznanych dotąd form wyrazu.
L.M.M. - Jeżeli tak, to przypominanie i odkrywanie na nowo muzyki dawnej jest rodzajem treningu. Wtedy powstaje wrażliwość na muzyczną stronę świata. Jeżeli muzyka jest mitem - jak inne strony naszego istnienia - to "jest w nas i poza nami"?... Odnaleźć ją może każdy, kiedy tylko chce?...
A.S. - W tym miejscu chciałabym przypomnieć, że muzyczność świata można przyswajać sobie - zawsze i wszędzie.
L.M.M. - Warto przypomnieć ten fakt teoretykom i twórcom w dziedzinie sztuki, nauk przyrodniczych, humanistycznych, technicznych, etc. Istnieją teoretycy i praktycy równocześnie (por. W. Rudziński Nauka o zasadach rytmu).
Bardzo wiele zawdzięczam moim przyjaciołom, którzy przez lata uczestniczyli w seminariach i spotkaniach na temat dialogu języków, kultur i punktów widzenia. Im zawdzięczam przypomnienie, że np. zjawiska rytmu uczyć się można nie tylko słuchając muzyki zapisanej. Rytm istnieje - w alei brzóz, w architekturze ogrodów, w bryłach i portalach gotyckich i romańskich katedr. Rytmiczne są odmiany przestrzeni i czasu, nastrojów i zdarzeń - w najdawniejszych odmianach malarstwa i teatru, w motywach bardzo starych, a jednak wiodących do współczesnych komiksów i dzieł filmowych... i do codziennej pracy.
A.S. - Przyznaję całkowitą rację takim poglądom. Ćwicząc na skrzypcach i innych instrumentach - słucham muzyki w sobie i poza mną. Uczę się rytmu utworów z rytmu świata i rytmu mojego ducha i organizmu.
L.M.M. - Wielu artystów podkreśla fakt, że pisanie muzyki czy wykonywanie - jest pisaniem i wykonywaniem całym sobą (por. G. Volkert). Czy zjawisko rytmu nie jest tu tylko jednym z aspektów twórczego pojmowania najważniejszych stron naszego życia?
A.S. - Sądzę, że zjawiska rytmu i poczucia muzyczności świata uczyć się może dziecko każde. Wydaje się, że dorośli bardzo często zatracają muzyczną wrażliwość, kiedy nie jest to konieczne z punktu widzenia warunków uprawiania zawodu, a szkoda... Uczenie się muzyki "całym sobą" jest konieczną umiejętnością przy rekonstrukcji dawnych partytur. Mogę tu mówić o potrzebie kształtowania wszechstronnej wyobraźni. Znowu wracam do warunków koniecznych uzupełniania starych tekstów muzycznych, które zachowały się tylko we fragmentach.
L.M.M. - Pani koncepcja muzykowania jako stylu życia, myślenia, pracy, istnienia pośród urody świata - jest bardzo ciekawa. Przypomina, że na przełomie XIX i XX wieku odżyła taka filozofia sztuki i twórczości (we wszystkich dziedzinach, także w muzyce), która na pierwszym planie stawia odbiór i przekształcanie odbioru świata "całym sobą". Jest to motyw obecny we wszystkich nurtach filozofii współczesnej, w programach artystycznych - znaczących grup i kierunków (por. ekspresjonizm, symbolizm, synteza sztuk, impresjonizm).
A.S. - Współcześnie istnieją dwa przeciwstawne nurty, które zresztą się przenikają: "gra na instrumencie" lub "gra całym sobą".
L.M.M. - W muzyce współczesnej przypominam o istnieniu sprzecznych, ale uzupełniających się nurtów. Jest to "tworzenie całym sobą" oraz "tworzenie dzięki maszynom, instrumentom, narzędziom". (Narzędzia dają możliwości komponowania muzyki - w harmonii z sukcesami techniki - na miarę szczytów rozwoju elektroniki, komputerów).
A.S. - Jednym z dylematów sztuki współczesnej - jest wybór między człowiekiem a maszyną. Przypomina, że życie nasze płynie - zaledwie - na wzór Ucznia czarnoksiężnika (ze słynnej ballady J.W. Goethego). Czarnoksiężnikami to my jeszcze nie jesteśmy.
L.M.M. - Informatycy (twórcy komputerów najwyższej generacji) - ostrzegają - przed sytuacją, gdy zapomniane zostało dziedzictwo kultury i natury, a przedmioty panują nad człowiekiem (por. dokumenty Forum Informatyków).
A.S. - Sztuka, muzyka - chronią przed zniszczeniem. Twórczość, pamięć tradycji, zbieranie okruchów świata i ideałów - to źródła współczesnej ekologii i ochrony środowiska (czy ktoś tego chce czy nie). Jest to silny nurt światowy - który broni przed zalewem barbarzyństwa, i destrukcją. W tym kontekście - ochrona środowiska - to ochrona porozumienia przez sztukę. A porozumienie - w obliczu wartości - to warunek naszego istnienia.
L.M.M. - Wywód Pani na temat ekologicznego sposobu myślenia udokumentowany jest nie tylko słowem, ale stylem życia. Muzyka - jest - ratowaniem siebie i innych.
A.S. - Zagubienie współczesnego człowieka - to uwikłanie pośród walki i "uwikłania w przedmioty". Grozi redukcją wszelką, a przede wszystkim - redukcją osobowości. Praca - którą wkładam w przygotowanie realizacji - dawnych polskich (czy obcych) mistrzów angażuje mnie tak wszechstronnie, wymaga tyle studiów, ćwiczeń, wzbogacania wiedzy i osobowości, iż - jest dla mnie osłoną. Wracając - do "mojej ekologii": żeby przetrwać - walczę sztuką o przetrwanie świata i innych. Tyle - mogę zrobić.
L.M.M. - Również w sztuce, w muzyce - "tworzenie sobą" i "tworzenie w sprzężeniu z maszyną" - powodują dylematy. Wybór jednej z dróg - stawia artystę - "za" czy "przeciwko" przyrodzie (aczkolwiek nie jest to wcale jednoznaczne). Mechanistyczne lub nie - podejście do muzyki - decyduje o drodze artysty?
A.S. - Instrument traktowany wyłącznie jako narzędzie - to mechanicyzm. Zawsze grozi dobrym instrumentalistom. Perfekcjonizm gry na skrzypcach zawiera komponenty najlepszej możliwej sprawności - cielesno-ruchowej (tj. dobrą automatyzację czynności gry na skrzypcach, m.in. smyczkowania etc.).
L.M.M. - W tym kontekście - odwołać się można również do autorytetu XXI wieku - do wypowiedzi najwybitniejszych informatyków. Spytajmy: "co jest ważniejsze człowiek czy maszyna?"
Informatycy ostrzegają przed redukcją osobowości ludzkiej do sprzężenia z komputerem. Intuicjoniści w sprawach muzyki - przypominają, że człowiek sprzężony z instrumentem, (czy ze zbiorowością realizującą partyturę) - to tylko element sprawnie działającego mechanizmu. A to w sztuce nie wystarcza.
A.S. - Istnieje także inny dylemat, który codziennie przeżywam w mojej pracy: ogromnie trudna do pokonania przestrzeń między pewnością a wątpieniem. Widzę w coraz to nowych konfiguracjach fakt, że są to dwie strony każdego muzycznego wydarzenia (por. s. 7, 9).
L.M.M. - Pewność i wątpienie, hipoteza oraz falsyfikacja i weryfikacja hipotezy - istnieją w polu pośrednim między nauką a sztuką. Dylemat tak dawny, jak dawna jest kultura. Odżywa na nowo jako problem osób - jak Pani, artystów - zamieszanych w przywracanie blasku arcydziełom muzycznym sprzed wieków. W polu dylematu - stawiane są hipotezy o najlepszej rekonstrukcji i realizacji (jak w nauce).
A.S. - Praca przy rekonstrukcji i doskonaleniu metod realizacji dawnych partytur - to rodzaj hipotezy. Przekazy tekstów muzycznych - to zapis bardzo fragmentaryczny. Trzeba sobie wyobrazić całość, możliwą do wykonania na instrumencie z epoki. Rekonstrukcja - powstaje na podstawie argumentów historycznych, strukturalnych, oraz doświadczenia. Lektura i rekonstrukcja - wymagają wiedzy, wyobraźni, wrażliwości.
L.M.M. - Jakie elementy hipotezy rekonstruującej są najtrudniejsze do wymyślenia i zrealizowania? Jak szukać uzupełnień na podstawie poznania struktury dzieła i struktury kontekstu kulturowego?
A.S. - Najtrudniejsza jest "kolorystyka dźwięku" - fragmentaryczny zapis kompozycji zawiera zarys części i puste miejsca... Nieregularne takty, zmienne - tempa, rytmy, kolory dźwięków, niejasne - wariantowe zestawienie elementów - to ślady całości, którą należy odczytać i wykonać.
L.M.M. - Historycznie najlepszym sposobem kontroli (w pracy instrumentalnej) było - stałe odnoszenie do ludzkiego głosu?
A.S. - Rzeczywiście tak było - wiedza i głos - to szkielet kontrolny, na którym budowało się rekonstruowaną całość muzyczką.
L.M.M. - Dziś - jeszcze więcej trzeba wiedzieć o epoce i pomoście między "dawniej a dzisiaj"?
A.S. Tak. Oczywiście. Czytanie partytury dokonuje się w sytuacji stałej kontroli "ze strony wiedzy" o budowie i działaniu starych instrumentów. Za najważniejszy instrument dawni artyści uważali ludzki głos. Inny rodzaj kontroli - to "dystans" wobec współczesnego odczytywania starych muzycznych tekstów. Jeszcze inny - to wiedza o sztuce i pejzażu przyrodniczo-kulturowym dawnych czasów.
L.M.M. - W tym kontekście, zdaję sobie sprawę, jak trudna jest sytuacja artystów - tworzących dzisiejszy nurt muzyki dawnej. Każdy z czytelników dawnego muzycznego tekstu staje się jego współtwórcą. Istnieje możliwość odrębnych sposobów czytania tego samego tekstu. Można się spierać o pierwszeństwo wybranej rekonstrukcji. Ale jak rozstrzygać spory - skoro w sztuce ważną sprawą jest nieskończona różnorodność i wzajemna komplementarność? Zakładam (uzupełnianie się) sprzecznych hipotez rekonstruujących dzieło. Które "czytanie" jest lepsze?
A.S. - Trzeba się przyzwyczaić do faktu, że zapis oryginału jest zawsze hipotezą. Przygotowanie realizacji - to sprawdzenie hipotezy. Odpowiedzialność polega na intuicyjnym "wchodzeniu do wnętrza świata", który jest rekonstruowany. Wiem jednocześnie, że jest to tworzenie świata z mojego punktu widzenia.
Przypuszczalnie - nie mogę odtworzyć utworu muzyki starej do końca. Nawet z największą konsekwencją, sklejając ułamki wiedzy o przeszłości - poznaję tylko to, co jest otoczką i atmosferą istnienia utworu w tamtych czasach.
L.M.M. - Problem rekonstrukcji praktycznej dawnej muzyki prowadzi do problemu odpowiedzialności. Wyobrażam sobie, że jest to istotny punkt w kodeksach moralnych i estetycznych - w ramach nurtu twórczości, który Pani reprezentuje. Sądzę dalej, że dylematy, które inspirują spory oraz je zażegnują - to także kwestia etyki i estetyki zawodu artysty?
Jak rozstrzygać dyskusje na temat najlepszego wykonania - skoro mamy zwykle do czynienia z odczytywaniem bardzo skomplikowanego szyfru kulturowego i międzykulturowego?
A.S. - Sytuacja realizatora muzyki dawnej jest paradoksalna w wielu płaszczyznach. Odczytuje szyfr. Rekonstruuje całość. Współtworzy dzieło "całym sobą", całą możliwą wiedzą o kontekście kulturowym. Jest zawieszony między epokami, stylami sztuki i myślenia o sztuce. Posuwa się bardzo wolno do przodu, drogą niekończących się eksperymentów. Eksperymentuje na sobie samym. Myśląc muzycznie o optymalnym wariancie wykonania - próbuje bardzo wielu wariantów.
L.M.M. - Poszukiwania optymalnego wariantu - to droga, która ma bardzo mało drogowskazów. Obserwowałam, jak w czasie próby sprawdza Pani niuanse brzmień, współbrzmień, układania się linii podstawowej oraz linii towarzyszących. Jak odnaleźć właściwą drogę? Jak wykreślić granicę między regułą a przypadkiem?
A.S. - Wiele stawianych przez Panią pytań pozostawimy bez odpowiedzi. Otwierają szlaki, których wytyczyć (w tej jednej rozmowie) nie sposób. Pytania otwarte - w znacznej mierze zakreślają otwarty horyzont. Problem muzykowania w sferze dawnej sztuki - to niewyobrażalnie trudny sposób wypowiadania się artysty.
L.M.M. - Często można odnaleźć opinię, że nurt, styl i model perfekcjonizmu - w kręgu dzisiejszych realizacji muzyki dawnej - to laboratorium sztuki w ogóle (por. N. Harnoncourt)? Jakie jest Pani zdanie?
A.S. - Rzeczywiście, nurt muzyki dawnej wymaga świetnej orientacji we wszystkich stylach historycznych oraz w muzyce współczesnej. W odczytywaniu i realizacji dawnych partytur jest wiele z teatru. Jest dużo ze współczesnych typów improwizacji, aranżacji, a nawet - z muzykowania jazzowego.
Skoro próbuję odnaleźć dźwięk w partyturze zapisanej w epoce Baroku, niezbędne jest doświadczenie w obrębie jazzu i swingu. Dostrzegam płynną granicę między muzyką Baroku a późniejszymi odmianami improwizacji. Problem w tym, żeby nie przekroczyć słabo uchwytnej sfery pogranicza - między realizacją wierną partyturze a niezapisaną w niej rekonstrukcją.
L.M.M. - Dużo Pani podróżuje, realizując swój niezwykły talent wspólnego muzykowania z różnymi wybitnymi instrumentalistami. Mimo, że nurt muzyki dawnej tworzy względnie otwartą całość, to zapewne istnieją różnice w pojmowaniu perfekcjonizmu zawodowego.
A.S. - Stale pracuję nad wzbogacaniem swojego warsztatu. Najlepiej uczyć się od najznakomitszych. Jeżeli chodzi o najciekawszych solistów i grupy muzyki dawnej - mam swoich ulubieńców. Jest niepisany zwyczaj, uważania Anglików za niedościgły wzór doskonałości w nurcie - rekonstruowania tradycji muzycznej.
L.M.M. - Wokół stylu muzykowania, według dawnych wzorów, istnieje wiele dyskusji i przesądów, sprzecznych stereotypów oceny. Według mnie, jest to muzyka, która bardzo zbliża do siebie ludzi różnych kultur, ponieważ ma wiele wspólnego z codziennym, domowym muzykowaniem.
A.S. - Myślę, że piękny ten zwyczaj ma nadal ogromne znaczenie. Pamiętam to z domu i ze szkoły. Uważam, że uczenie się, czy uczenie innych, to zjawisko "nasiąkania muzyką". Pracując z moimi uczniami - staram się pamiętać, że jestem rodzajem przewodnika po świecie sztuki.
L.M.M. - Czy bywa Pani także trenerem uczniów?
A.S. - Tak. Bywam - wymagającym trenerem. Staram się myśleć o uczniach życzliwie. Pilnuję się bardzo, żeby nie traktować młodego człowieka wyłącznie jako "znakomicie funkcjonującą maszynę", albo jak idealny "preparat instrumentalisty"...
L.M.M. - Czy można uczyć oddzielnie techniki oraz interpretacji?
A.S. - Uważam, że nie można. Oddzielanie - ogranicza. Poszukiwania najdoskonalszego, (według wyobrażeń i zapisu) dźwięku - dotyczą nieskończonych możliwości. Ukryte są w człowieku, instrumencie, przestrzeni.
L.M.M. - Jak to jest możliwe, że współczesny realizator muzyki dawnej - odkrywa optymalne miejsce w tej nieskończoności. Ożywia piękno dawnej sztuki. Przypomina, że pomosty między epokami budują porozumienie.
A.S. - Pomosty między kulturami? Nie ma innego sposobu, jak tylko uczyć się i uczyć innych. Obowiązkiem jest - odkrywanie możliwości, które niesie dawna muzyka. Dodatkowy trening dotyczy pewnego rodzaju symultaniczności w sztuce. Wszystkie próby rekonstrukcji - zbliżają do optymalnej wizji utworu. Są rodzajem wypadkowej. Koncentrują się w jednym, jedynym, optymalnym wykonaniu, które wieńczy przygotowania. To wykonanie jest syntezą wszystkich prób.
Dla instrumentalisty oznacza to: że jest zawieszony między epokami - a jednocześnie istnieje, na chwilę, w którejś z nich - w sposób umowny, a jednak wyraźny i dokładny... Grając utwór dawny w dniu dzisiejszym, dokonuję paradoksalnej syntezy. Jestem tu i gdzie indziej. Muzyka wypełnia przestrzeń międzykulturową, która mnie dzieli od chwili powstania partytury.
L.M.M. - Poszukiwanie optymalnego odczytania dawnych zapisów muzycznych - rozwija w artyście rodzaj niespotykanej, wszechstronnej aktywności twórczej. Kiedy słucham Pani realizacji - dochodzę do przekonania, że twórczość muzyczna jest rodzajem porozumienia, które wykracza poza materialność dźwięku.
A.S. - Ja też tak sądzę. Muzyka i metafizyka są bardzo blisko, podobnie jak - mowa i milczenie, dźwięk i cisza.
L.M.M. - Czy ma Pani swoje ulubione miejsca, kraje, środowiska - gdzie najlepiej się Pani muzykuje?
A.S. - Lubię - wszędzie. Lubię grać sama oraz z artystami, z którymi tworzymy idealną całość. Utrwalenia zdarzeń muzycznych w pamięci, świadomości (która tkwi w funkcjach organizmu) - pozwalają mi grać z coraz większym doświadczeniem, precyzją i wyobraźnią. - Żadna chwila nie będzie stracona, jeżeli przynosi nowe wspaniałe doświadczenie, pomaga mi odczuwać i realizować muzykę.
L.M.M. - Sens życia - w sztuce?
A.S. - Tak i ciągłe poszukiwania. To, co pozwala mi żyć i kontynuować moją sztukę - to pamięć chwil, kiedy całą sobą odczuwam niezwykłe piękno. Wszystkie odmiany pamięci współistnieją w sztuce i we mnie. Żeby żyć - trzeba pielęgnować pamięć piękna - dźwięku, światła, myśli, funkcji ciała zespolonego z instrumentem. Potrzeba utrwalania takich chwil powoduje, że przedłużeniem stanów wewnętrznych - jest muzyka, wiersze, fotografowanie, rozmowa z osobami bliskimi.
L.M.M. - Pani koncerty - to wydarzenia. Nieuchwytny zapis dawnej partytury zawiera tajemnice fragmentów przeznaczonych do improwizacji. Porównując inne wykonania utworów dawnych z Pani wykonaniem - dochodzę do wniosku, że prosty tekst muzyczny staje się tekstem niewypowiedzianie bogatym - w barwy, niuanse, tempa, w całą dramaturgią pozornie prostej linii melodycznej. Co to znaczy?
A.S. - Lepiej zagrać, aniżeli opowiedzieć. Bardzo różne są style improwizacji. Ulubiony zapis ma każdy nurt, szkoła, autor, wykonawca. Zapis jest ramą. Wiedza o najodpowiedniejszym stylu dla wybranego tekstu, o stylu improwizowania - to zakres możliwości. Wypełnić ramę tak - żeby muzyka nie była nudna, a maksymalnie wierna dokumentom z epoki i odkrywcza - to zadanie wykonawcy.
L.M.M. - Pośród różnorodności i wariantów - jak znaleźć wariant optymalny?
A.S. - Nie ma recepty uniwersalnej. Intuicyjnie mówiąc, próby prowadzą do rezultatu, który odczuwam jako - według moich możliwości - najlepszy.
L.M.M. - Uroda wykonań dawnej muzyki (Pani realizacje) - to czystość, bogata paleta kolorów muzyki, lekkość oraz precyzja improwizacji. Ktoś, kto zna inne odczytywania tych samych utworów - jest zaskoczony. Prosty zapis, w Pani realizacji staje się syntezą najciekawszych pomysłów - w rekonstrukcji dawnych partytur. Jak to jest możliwe?
A.S. - Posłuchajmy nagrania. Mogę powiedzieć tyle, że każde konkretne wykonanie - to konkretny eksperyment. Staram się przeprowadzić go jak najstaranniej. Jest to eksperyment na tekście, na odczytanym z epoki doświadczeniu autora oraz na materiale mojego własnego doświadczenia.
L.M.M. - Uczy się Pani stale?
A.S. - Tak. - Konkretne wykonanie - jest kwestią treningu i wyobraźni. Warunki i rezultat eksperymentu - to idealne sprzężenie człowieka z instrumentem. Jest to synteza przestrzeni międzykulturowych, "granie" metafizyką porozumienia i współdziałania, rozumienie innych muzyków i słuchaczy. Każde konkretne wykonanie - to odrębne doświadczenie. Nacechowane jest także indywidualnością stylu autorskiego oraz stylu wykonawcy.
L.M.M. - Dochodzę do wniosku, że rozmowa o muzyce bez muzyki staje się namiastką - jeżeli nie będzie wprowadzeniem do konkretnego słuchania i muzykowania. Stereotypy mówią, że każda muzyka jest zamkniętą sferą ezoteryczną. A - to nie jest prawda. Uważam, że każda epoka ma swoją muzykę, która przenika wszystkie rodzaje sztuki, twórczości. Rozjaśnia codzienność. Przerzuca mosty.
A.S. - Stale nowe realizacje dawnych utworów mówią o muzyce - jako o laboratorium ciągłości kulturowej. Wystarczy przypomnieć, że muzyka głosów i instrumentów utrwalona została w języku greckim, w literaturze, teatrze i filozofii antyku. Muzyka języków starożytnych - rozmaitych - pobrzmiewa w inspiracjach biblijnych w sztuce. Istnieje w Psalmach Dawida od czasów Biblii, poprzez narodowe przekłady na różne języki naturalne i muzyczne w epoce Odrodzenia i później. (por. Muzyka epoki Zygmuntowskiej na dworze (i w kaplicy) Jagiellonów - z płyty Ars Nova)
L.M.M. - Muzyka dawna - to klucz do tradycji - polskiej i uniwersalnej. - Wiedzą to kompozytorzy i wykonawcy współcześni. A słuchacze?
A.S. - Zapraszam na koncerty. Może będzie to nieoczekiwana przygoda?
L.M.M. - Dziękuję za rozmowę i wspaniałe wieczory muzyczne, a także za płyty Zespołu Il Tempo... stale nowe przeżycie...
Copyright by Ludwika Malewska-Mostowicz - Laboratory of
Intercultural Translation
[Ostatnia modyfikacja: 25 czerwca 2001 r.]